• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

The last unicorn

Strony

  • Strona główna
  • info
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Linki

  • A - Moje Kochane Słoneczko
    • On_The_Edge
  • B - Czytam regularnie
    • Ambi
    • Cicicada
    • innam
    • M!lla
    • Madziulllka
    • Moje

Archiwum

  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004

Najnowsze wpisy, strona 12


< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 17 18 >

Nareszcie upragniony weekend...

Kolejny dzień z serii męczących. Pobudka o 6 wykłady, zaliczenie sieci komputerowych... Test. Loteria. Pytania bezsensowne, z błędami logicznymi, źle sformułowane. Odpowiedzi wykluczające się na wzajem. Tak naprawdę nie wiadomo o co facetowi chodziło. Wyniki około wtorku. Zobaczymy co będzie.

Po powrocie krótki odpoczynek, obiadek i... metody numeryczne. Rozwiązałem część jednego zadania. Poza nim pozostały jeszcze 2 inne. Na szczęście jestem z kumplem w zespole i mam nadzieję, że on też coś zrobi. Powinien :> W poniedziałek laboratoria z fizyki (czyli wejściówka i pytanie), dopytywanie przez prowadzącą z poprzedniego ćwiczenia (instrukcja do ćwiczenia i informacje z wykładu wyryte niemal na blachę to mało...) i zaliczenie z metod numerycznych. W sumie fizyki znaczną część umiem już. To będzie ciężki początek tygodnia, ale cóż - to nie pierwszy i nie ostatni taki poniedziałek. Bywały zresztą gorsze i jakoś żyję :)

Najważniejsze, że jutro jadę do mojego Słoneczka. Nie potrafię wytrzymać bez Niej więcej niż tydzień. Nie potrafię, nie mogę, nie chcę. Czuję potrzebę, by się z moim Kochaniem spotkać. Tak bardzo mi Jej brak. Tęsknię bardzo za Jej bliskością, za ciepłem oddechu, za biciem serduszka, za tymi cudownymi oczętami... Teraz jedyne o czym marzę to spojrzeć w te oczy, przytulić Ją mocno do siebie i pocałować...

14 stycznia 2005   Komentarze (4)

Fizyka, fizyka, fizyka...

Dzisiaj miałem bardzo męczący dzień. Wstałem o 8. Pojechałem na uczelnię. Napisałem kolokwium z pkm. Tym razem zrobiłem całe zadanie :) Może nie będzie tak źle...

Po powrocie do domu nie mogłem jednak odpocząć. Trzeba się było wziąć za fizykę. Zacząłem o 14 i skończyłem... przed chwilą. Dużo obliczeń. Sprawozdanie ma 9 stron A4. A to tylko jedno krótkie ćwiczenie... Zrobiłem też (a raczej poprawiłem) drugie sprawozdanie. Teraz czas przeczytać prezentacje z sieci komputerowych na jutrzejsze zaliczenie. Mam dość, a to jeszcze nie koniec... To będzie dłuuuga noc...

13 stycznia 2005   Komentarze (5)

Sesja już się zbliża, już puka do mych...

Zaczęły się zaliczenia. Posypały się w najmniej odpowiednim momencie. Tak więc w tym tygodniu czeka mnie odpytywanie z fizyki, kolokwium z pkm, oddanie sprawozdania z laborek z fizyki i zadań z matmy oraz zaliczenie z sieci komputerowych. A w przyszłym tygodniu laborki z fizyki (czyli wejściówka i odptytywanie), zaliczenie z matmy i z projektowania komputerowego. Do tego do zrobienia projekt z organizacji produkcji i praca przejściowa, która leży cały czas w szufladzie i czeka na lepsze czasy, a raczej na odrobinę czasu dla siebie. Po prostu fantastycznie.

A ja tak tęsknię za moim Słoneczkiem... Chciałbym pojechać do niej na cały weekend, a nie wiem czy dam radę. Bardziej prawdopodobne, że nie dam rady i skończy się na jednym tylko dniu. Te jakże skromne kilkanaście godzin będzie musiało znowu wystarczyć na tydzień. Ale na szczęście w perspektywie jest luty, są kolejne weekendy - czas na nadrobienie wszystkich zaległości.

Tylko dzięki Niej mam motywację do pracy. Tylko i wyłącznie. Żadne prośby i ponaglenia siostry, żadne ironiczne uwagi szwagra nie są w stanie zmusić mnie do pracy. Tylko i wyłącznie Ona. I perspektywa czasu z Nią spędzanego. Muszę w ciągu tygodnia się sprężać i pracować solidnie, żeby w weekend mieć czas dla Niej. A muszę go mieć. Ja tego pragnę i pragnie tego Ona. Muszę dać sobie radę z nauką i pokonać lenistwo i zmęczenie. Innej opcji nie ma.

11 stycznia 2005   Komentarze (8)

Bez tytułu

Uff... to był długi dzień. Odzwyczaiłem się od uczelni i od długich i nudnych zajęć. A dzisiejszy dzień do pasjonujących na pewno nie należał :)

Co się dzisiaj działo...? Dowiedziałem się, że zaliczyłem na niezłe oceny dwa kolokwia z fizyki, narysowałem w programie inżynierskim koło zębate, dowiedziałem się, że z przedmiotu, na którym to rysowałem, za 2 tygodnie będzie kolokwium. Dowiedziałem się też, że z sieci komputerowych zaliczenie za tydzień. Zaczynają się sypać kolokwia, zaliczenia. Rozkład sesji egzaminacyjnej też już znam. Aż wolę o tym nie myśleć... brr...

A na dzisiejszych zajęciach z sieci po napisaniu o pozycjonowaniu stron www, przez 40 minut graliśmy w kalambury :) Nawet nieźle mi szło :) Ale raczej zgadywanie niż rysowanie - rysuję fatalnie po prostu...

 

Już od rana myślami zbiegam ku dniu jutrzejszemu. W myślach już jestem na peronie i z pociągu wysiada moje Kochanie... A potem... Dwa dni mamy dla siebie :) Nie do końca co prawda, bowiem obowiązki związane z uczelnią wyraźnie dają o sobie znać. Oboje musimy się uczyć. Moje Słoneczko przywozi notatki i będzie czytać, a ja poczytam swoje notatki i może zajmę się projektem przez pewien czas. Nie mam jednak zamiaru spędzić nad tym całego weekendu. W końcu Ona będzie przy mnie :)

 

Dzisiaj ogarnąłem trochę pokój, żeby moje Kochanie szoku nie przeżyło gdy tutaj wejdzie. W końcu będę musiał również popracować nad atmosferą. Teraz mój pokój wygląda bardzo... hmm... surowo :) Dokupię kilka rzeczy, może wprowadzę pewne modyfikacje w wystroju wnętrza i może uda się to zmienić. Ale to jest już w dalszej perspektywie.

 

A tymczasem... słucham muzyki, popijam piwo i myślę o jutrzejszym dniu... i już niemal odpływam... Jutro wyprzytulam Ją i wycałuję za cały tydzień :)

*** nowości *** (na życzenie Słoneczka :P)

Sunia mojej siostry - wyżeł czarny - czuje się coraz gorzej. Staruszka ma już jakieś 14 lat... łapy ma słabe, do tego jakiś guz się jej zrobił. Siostra i szwagier zastanawiają się, czy ją męczyć i wycinać go, czy też dawać leki i kiedy będzie źle - uśpić... Żal zwierzaczka, zwłaszcza, że wszyscy się do niej przyzwyczaili... Sympatyczna z niej psina...

07 stycznia 2005   Komentarze (8)

Bez tytułu

Dzisiaj miałem kolokwium. Nie zdążyłem niestety napisać wszystkiego. Jak wszyscy zresztą. Ale mam nadzieje, ze zaliczę, zwłaszcza, ze wyniki pokrywają się z tymi, które uzyskali pozostali. Jutro długi i nudny dzien. Jeden z wykładowców chyba biedzie chciał żeby ze 2 zespoły wygłosiły referaty... Oczywiście nikt nic nie ma jeszcze. Do tematu, jaki mam opracować z S., nie ma literatury w języku polskim. Praktycznie wszystko po angielsku, a ja niestety języka tego nie opanowałem jeszcze wystarczająco dobrze. Zwłaszcza słownictwa technicznego. Ciężko będzie... ale cóż - jak trzeba, to trzeba.

 

Moje Słoneczko jest przecudne i przewspaniale. Już nie raz to pisałem i napisze jeszcze wiele razy. Dodaje mi sił, wspiera mnie i pilnuje żebym się nie obijał :) Bez Niej nie dałbym rady. Wystarczy kilka słów napisanych przez Nią, a przybywa mi energii do pracy.

Szkoda tylko, ze jest taka uparta. Na przykład mimo moich próśb, ciągle nie chce pójść na badania... Weekend coraz bliżej. Kiedy nie jesteśmy razem, cały czas działa moja wyobraźnia. Cały czas w głowie krążą wspomnienia chwil z Nią spędzonych. Gdziekolwiek jestem, cokolwiek robię - myśli o Niej mi towarzyszą. Kocham Ją. Stanowczo za mało daję Jej odczuć jak bardzo. Muszę nad tym popracować :)

 

///-.-/---/-.-./..../.-/--//-.-./.././/-.-/.-/.../../..-///-.../.-/.-./-../--../---///-../--../.././-.-/..-/.---/.//--.././/.---/./.../-/./...///

06 stycznia 2005   Komentarze (8)

Uwaga gryzę! :[

Jestem teraz rozdrażniony i zły. Bardzo. Powód? Pół dnia siostrzenica mi zajęła. Przyjechała żeby referat napisać. Nie dość, że razem z moją siostrą okupowały mój komputer pisząc go, to jeszcze sporo czasu spędziłem pomagając im. Nie było by w tym nic złego, ani irytującego, gdyby nie fakt, iż przez ten cholerny referat nie porozmawiałem dzisiaj nawet z moim Słoneczkiem :( A przecież na górze u Tołdiego mają drugi komputer. Mam tylko nadzieję, że moje Kochanie nie będzie mieć do mnie żalu... ech... Niecierpię kiedy ktoś zajmuje mój czas i korzysta z komputera, mogąc to zrobić samodzielnie przy trochę większym nakładzie pracy. Wrr... mam dość. To wcale nie był dobry dzień :[

04 stycznia 2005   Komentarze (7)

Powrót...

Tydzień spędzony z moim Słoneczkiem dobiegł końca. Wczoraj rano wróciłem do domu. Brakuje mi Jej. Bardziej niż do tej pory.

Przyzwyczaiłem się do Jej obecności - o każdej porze dnia i nocy Ona była obok mnie. Razem się budziliśmy i zasypialiśmy razem. Wspólne spacery, zakupy, posiłki, kąpiele, sen. Pocałunek na dzień dobry i na dobranoc. Kiedy budziłem się w nocy, moim oczom ukazywał się najpiękniejszy widok - Ona. Na Jej twarzy malował się spokój. Czułem Jej oddech, ciepło Jej ciała... Kilka nocy spędziłem praktycznie na patrzeniu na Nią i napawaniu się tą bliskością.

A teraz...? Zasnąłem z trudem, bo nie miałem się do kogo przytulić. W nocy budziłem się często i okazywało się, że tylko śniło mi się, że Ona leży przy mnie. Rano nie obudził mnie całusek, ani Jej dotyk, lecz dźwięk budzika w telefonie komórkowym. Nawet nauka była prostsza i przyjemniejsza, gdy Ona była obok.

Brakuje mi Jej...

04 stycznia 2005   Komentarze (6)

No i mamy rok 2005...

No i mamy rok 2005, a ja jestem o kolejny rok starszy. Ostatni dzień roku był bardzo długi i pełen wrażeń. I troszkę nerwowy. Rano pojechaliśmy z moim Słoneczkiem i Jej koleżanką na zakupy. Kupiłem sobie nową marynarkę i koszulę. I to nie dlatego, że taki miałem kaprys, tylko, że nie byłem na żadne wyjście do klubu przygotowany. Słoneczko i koleżanka szukały różnych elementów swoich kreacji. W końcu wszyscy coś kupiliśmy. Do wieczora ze Słoneczkiem leniuchowaliśmy, aby potem zaprosić wspomnianą wcześniej koleżankę na tort i szampana :) Potem trzeba się było wyszykować... Prasowanie, makijaż itp itd... I tutaj zaczęły się schody. Słoneczko zaczęło się wahać co do kreacji. Kiedy w końcu byliśmy gotowi, okazało się, że zamówienie taksówki graniczy z cudem... Po kilkunastu minutach się udało. Pojechaliśmy pod wskazany adres. Potem oczekiwanie pod lokalem na kilka osób i... Zaczęła się impreza :) Jedzenie było średnie, muzyka całkiem niezła, choć czasami leciały hity z zamierzchłej przeszłości... Pokolenie moich rodziców, a dla wielu z Was zapewne dziadków :) Wypiliśmy kilka drinków, sporo czasu  spędziliśmy na parkiecie. Do domu wróciliśmy o 3:30. To był dłuuuugi dzień, ale udany. Szkoda tylko, że moje Kochanie tak bardzo się denerwuje... Nie dziwię się Jej zdenerwowaniu, jednak sposób w jaki to uzewnętrznia... hmm... trzeba nad tym popracować :)

Pierwszy dzień roku 2005 spędziliśmy w domu leniuchując. Ale było (i jest :)) miło. Lubię z Nią odpoczywać... bardzo. Ogarnia mnie spokój, zapominam o troskach, po prostu odpływam. I to wszystko dzięki Niej...

02 stycznia 2005   Komentarze (8)

Niespodzianka...

Dzisiejszy dzień był dla mnie (nie tylko zresztą) pełen wrażeń. Poznałem siostrę mojego Słoneczka i jej męża, który miał dziś urodziny. Oczywiście byłem bacznie obserwowany. Naturalnie mam minus - nie podałem Słoneczku płaszcza... W trakcie wizyty zostaliśmy ze Słoneczkiem zapytani o nasze plany sylwestrowe. Mieliśmy go spędzić w domu, a tymczasem... Idziemy do jednego z łódzkich pubów :) Zaproszenie dla jednej osoby kosztuje 195 zł. My mamy na szczęście taniej :) Słoneczko od tej pory śmieje się, śpiewa i tańczy... Ja też się cieszę bardzo. Nie tylko z samej imprezy. Również, a może przede wszystkim - z Jej radości. Lubię kiedy się śmieje, gdy jest szczęśliwa. To najważniejsze... Z tego wszystkiego nawet postanowiliśmy pokazać nasze oblicza, choć tylko przez krótki czas :) Poniżej jest link. Zdjęcie niebawem zniknie :]

ja i moje Słoneczko

30 grudnia 2004   Komentarze (9)

Fotorelacja :)

Kolejny dzień dobiega końca... niestety. Dni spędzone z Nią mijają stanowczo za szybko... A moglyby trwać wiecznie :)

Dzisiaj wybraliśmy się ze Słoneczkiem na obiado-kolację do lokalu "Sphinx"... Wrażenia...? Słoneczko jest przecudne i przewspaniałe i uwielbiam wręcz spędzać z Nią czas. Zawsze i wszędzie :) Poza tym - Shoarma z kurczaka jest smaczna i sam lokal też fajnie urządzony. Przyjemnie się tam siedziało. Po posileniu się w lokalu wybraliśmy się ze Słoneczkiem na krótki spacer. Obejrzeliśmy katedrę i szopkę z żywymi zwierzętami. Linki do kilku zdjęć z tych miejsc są zamieszczone poniżej. (fotki katedry są lekko rozmyte, ale niestety są wieczorem i "z ręki", bo nie mam statywu...)
Jako bonus - fotka kota... a raczej kotki :)

foto_09.jpg
foto_10.jpg
foto_11.jpg
foto_12.jpg
foto_13.jpg
foto_14.jpg
foto_15.jpg
foto_16.jpg
29 grudnia 2004   Komentarze (8)

Święta, święta i po świętach...

Święta, święta i po świętach. Minęły bardzo szybko. Za szybko. Jak co roku zresztą. Wigilia w towarzystwie siostry, szwagra i siostrzeńca, który tylko na czas jedzenia odszedł od komputera. Po wieczerzy wigilijnej oczywiście wrócił do pasjonującego zajęcia, jakim jest granie. 25. grudnia naturalnie to samo. Przyjechali goście. Siostrzeniec siedział przy komputerze i na przywitanie jedynie odpowiedział "cześć" nawet nie odwracając wzroku od monitora. Atmosfera w jego pokoju mało świąteczna, a dzięki dźwiękom jakie dobiegały z głośników ucierpiała również ta atmosfera bardziej ogólna... Siedzieliśmy przy stole, rozmawialiśmy, a z pokoju Tołdiego (tak go nazywam, bo to mały i złośliwy ogr :P) dochodziły odgłosy wojny. Przyciszył dopiero jak siostra zwróciła mu uwagę. Nic dziwnego, że siostrzeniec drugi i siostrzenice większość czasu spędziły w moim pokoju. Porozmawialiśmy sobie, zrobiliśmy kilka wspólnych zdjęć, siostrzenica pokazała też, czego się nauczyła do tej pory na kursie tańca, na który chodzi ze swoim chłopakiem. Zaczynam coraz bardziej żałować, że nie umiem tańczyć. I to jeszcze kiedy się zbliża sylwester...

Od niedzieli wieczorem jestem u mojego Słoneczka. Odebrała mnie z dworca i... takiego przywitania się nie spodziewałem. Kolacja przy świecach, gorąca kąpiel i sen... Dostałem też prezent urodzinowy :) Trochę wcześniej, ale to wynika z jednego ze scenariuszy na dzień moich urodzin... A wczoraj byliśmy na zakupach. Potem drzemka, kąpiel, sen...

Moje Słoneczko stara się jak może żebym przytył :) Robi smaczne jedzonko i podaje mi je w ilości, która starczyłaby dla mnie na 3 posiłki ;) Ciekawe ile będę ważyć jak wrócę do domku...

28 grudnia 2004   Komentarze (12)

Słoń w składzie z porcelaną...

Wigilia dobiegła końca. Jestem najedzony niesamowicie... Dzisiaj wróciłem do domu na godzinę przed rozpoczęciem wieczerzy wigilijnej, czyli w sam raz :)

Niestety musiałem wyjechać od mojego Słoneczka... ale niedługo wrócę :) Jeszcze kilka dni i znów będziemy razem. A tymczasem - święta, święta, święta... Jutro w domu będzie dużo ludzi... ja i obie siostry z rodzinami... Łącznie 10 osób. Będzie się dużo działo, pewnie będzie zamieszanie. A ja będę musiał walczyć o to, żeby nie zostawili psa w moim pokoju :/ Co to qrcze - schronisko, czy co? Myślą, że mogą ot tak zamknąć psa w moim pokoju... A że zwierzę to do jest wyjątkowo głupie (ten osobnik...) to nie mam zamiaru narażać mebli i sprzętu elektronicznego na zniszczenie. Niech coś wymyślą.

A odnośnie zwierząt - poniżej jest kilka fotek kotki mojego Słoneczka... Lecz niech Was nie zmylą te zdjęcia - kicia nie jest wcale taka potulna i słodka jakby się mogło wydawać :] To groźna bestia, która drapie, gryzie i... demoluje mieszkanie (w tym choinkę). Ale i tak w tej dziedzinie jestem niedościgniętym wzorem... :/ Dzisiaj "załatwiłem" choinkę mojego Słonka... Słoń w składzie z porcelaną to nic w porównaniu ze mną...

Fotki:
foto 1
foto 2
foto 3
foto 4

24 grudnia 2004   Komentarze (15)

Przygotowania...

Miałem dzisiaj duży skok adrenaliny z samego rana. Kumpel, który jest ze mną w grupie na jednych z zajęć (M.) napisał, że dzisiaj o 10:15 kolokwium. Smsa dostałem o 9:30 kiedy jeszcze najspokojniej leżałem sobie w łóżku. Ale na szczęście moje wcześniejsze informacje okazały się prawdziwe - kolokwium jest 6.I tylko M. jest niedoinformowany, bo na ostatnie zajęcia jak się okazało nie przyjechał. Uff... Mało na zawał nie wysiadłem.

Miałem dzisiaj jechać do siostry po plecak turystyczny. Będzie mi potrzebny żeby zabrać wszystko co trzeba, kiedy będę jechać do mojego Słoneczka. Nastąpiły jednak 2 zmiany. Po pierwsze - wezmę nie plecak, lecz torbę - podobno fajna i wygodna. Po drugie - nie pojadę po torbę, tylko ona przyjedzie do mnie :D W święta siostra z rodziną będą u nas. Przyjadą samochodem, więc od razu wezmą torbę ze sobą. Bardzo mi to pasuje. Pogoda jest mało przyjemna... Dobrze, że chociaż jest trochę śniegu. Nie jest tak bardzo ponuro na dworze.

Muszę dzisiaj popracować nad fizyką, przygotować sobie ubranie na jutrzejszą podróż - krótka wizyta u mojego Słoneczka, które organizuje mini-Wigilię w gronie znajomych, a ja będę Jej towarzyszyć :) Pytanie tylko, czy garnitur będzie jeszcze pasować...? Druga opcja to marynarka, sztruksowe spodnie, koszula i krawat... Rety, dawno nie byłem tak ubrany... Odzwyczaiłem się...

21 grudnia 2004   Komentarze (9)

Dzień pełen wrażeń...

Moje Słoneczko wróciło już do domu...Ja Odstawiłem Ją na dworzec i też wróciłem do siebie.
W pokoju nadal czuję Jej zapach, a w ustach wciąż mam smak Jej pocałunków... To musi mi narazie wystarczyć. Ale tym razem tylko przez 2 dni. Chciałem by dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Musiałem zrobić wcześniej zakupy i poczynić pewne przygotowania. Nawet trochę wcześniej odwiedził Ją Mikołaj :)) Mam nadzieję, że moje Słoneczko jest zadowolone i szczęśliwe... Tylko to się liczy...

19 grudnia 2004   Komentarze (9)

...

Czuję się dziwnie. I chodzi nie tylko o zmęczenie. Ogarnął mnie dziwny lęk. Martwię się często o moje Słoneczko, czy wszystko u niej w porządku, czy czuje się dobrze, czy nie ma żadnych problemów. Mam nadzieję, że jeśli coś będzie się działo - powie mi, choć czasami nie wiem czy tak zrobi. Czasami obawiam się, że może nie chcieć "zawracać mi głowy" i będzie wtedy milczeć. Wiem, że martwi się o moje studia i nie chce żebym miał więcej zaległości. I tak mam ich dużo. Dobrze o tym wiem... i chcę je nadrobić. Staram się je nadrobić.
Nie chcę Jej zawieść, sprawić Jej przykrości... Tylko nie wiem czy dam radę się wyciągnąć ze wszystkich zaległości. Czasami po prostu nie mam siły nawet o tym mysleć... A kiedy pomyślę, boję się, co się stanie, jeśli mi się nie uda... Tak bardzo mi na Niej zależy...

17 grudnia 2004   Komentarze (9)

Zakupy... prezenty...

Nie mam już siły. Nauki mam dość. Jakieś 20 minut temu skończyłem czytać. Umiem całkiem sporo, a jaki będzie efekt - zobaczymy jutro...

Dzisiejszy dzień nie był nudny... Najpierw zakupy w towarzystwie siostry i szwagra. O ile pierwsza z wymienionych osób jest bardzo pomocna i jej towarzystwo mile widziane, o tyle już ze szwagrem robienie zakupów do przyjemności nie należy :> Ale na szczęście kupiłem wszystko co kupić chciałem :) Pozostają jeszcze tylko różne drobiazgi - prezenty dla najbliższej rodziny... Jakieś małe symboliczne dosłownie, ale żeby były. Szkoda tylko, że pomysłów mi brak. A czasu wcale nie za wiele... Do tego im później, tym trudniej zakupy zrobić. Już teraz w sklepach są tłumy ludzi, a ja tłumów nie lubię...

16 grudnia 2004   Komentarze (5)

Fizyka, fizyka, fizyka tam i tu...

Fizyka, fizyka, fizyka... Prawie cały dzień nad nią spędziłem. W piątek kolokwium... Do opanowania około 25 stron A4 materiału, z czego połowa to wzory. Nie lubię tego. Bardzo nie lubię. Nie znoszę wręcz uczyć się na pamięć, a tutaj niestety większość informacji tego wymaga :/

Wieczór spędziłem bardziej kreatywnie i o wiele przyjemniej. Tworzyłem szablon na bloga mojego Słoneczka :) Projekt już jest skończony, teraz tylko przerobić to na HTML... Jutro się tym zajmę, kiedy sobie zrobię przerwę od nauki...
Jutro nauka, w piątek zajęcia, w sobotę oczekiwanie, a w niedzielę... :))))
Cały czas o Niej myślę, cały czas za Nią tęsknię... Nie mogę się doczekać kiedy znowu spędzimy razem trochę czasu. A na szczęście w tym miesiącu spędzimy go razem trochę :)

15 grudnia 2004   Komentarze (4)

Szczęściarz...

Tak sobie chwilę porozmawiałem z moim Słoneczkiem... i nie mogłem tego nie napisać:
moje Kochanie jest wspaniałe i cudowne. Kobieta ideał... No, prawie ideał ;)
Jestem WIELKIM szczęściarzem, że los zetknął Ją właśnie ze mną... Normalnie jakbym złapał Pana Boga za nogi... ;)

14 grudnia 2004   Komentarze (18)

Bezradność...

Czuję się bezradny. Tak wiele chcę zmienić, na tak wiele rzeczy chciałbym mieć wpływ, a nie mam. Chciałbym aby czuła się pewnie i bezpiecznie, aby nie bała się przyszłości, a myśląc o niej, widziała radosne chwile.
Czasami nie wiem co mam robić, jak to zmienić... Ale uda mi się...

14 grudnia 2004   Komentarze (10)

Strach...

To był długi dzień. Długi i męczący. Zaczął się o 8:00 rano, kiedy to musiałem wstać niewyspany. Spało mi się źle, bo samotnie. Szybkie śniadanie, potem bieg do autobusu. Myślałem, że nie wyrobię ze zmęczenia. Muszę ostro się wziąć za swoją kondycję, bo jest gorzej niż źle...
Pierwsze co mnie czekało na wydziale to kolokwium. Wynik nie był pozytywny. Potem ponad 2h okienka, a później 6h nudnych zajęć. Głodny i zmęczony dotarłem do domku. Cały wieczór martwiłem się o moje Słoneczko... zapomniałem, że ma swoje zajęcia akurat... ech... muszę zapamiętać Jej rozkład zajęć w ciągu tygodnia...

A odnośnie mojego Słoneczka... Dzisiaj po raz pierwszy sprawiła, że poczułem smutek. Dopiero po powrocie z wydziału. Byłem w całkiem dobrym nastroju, dopóki nie zajrzałem na blogi. Zrobiło mi się przykro. Bardzo przykro. Rozumiem, że nie było różowo, że było Jej ciężko. Rozumiem, że się może bać czasami... Wiem, że nie znamy się w końcu tak długo... ale... mimo wszystko... nie sądziłem, że tak nisko mnie ceni. Staram się dać Jej tyle ciepła i uczucia ile w sobie tylko mam... Może nie staram się wystarczająco...? Ale w końcu chyba nie ograniczam się do słów...? Szkoda, że nic nie wspomniała przez cały dzień o swoich obawach, o śnie i o lękach... Smutno mi... :( Ja już chcę niedzielę... może w końcu uda mi się Ją przekonać jakoś, że nie jestem jednym z wielu... i że nie chcę Jej skrzywdzić... muszę się bardziej postarać... bo nie chcę by się bała...

13 grudnia 2004   Komentarze (7)
< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 17 18 >
Ksiaze | Blogi