• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

The last unicorn

Strony

  • Strona główna
  • info
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Linki

  • A - Moje Kochane Słoneczko
    • On_The_Edge
  • B - Czytam regularnie
    • Ambi
    • Cicicada
    • innam
    • M!lla
    • Madziulllka
    • Moje

Archiwum

  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004

Najnowsze wpisy, strona 1


< 1 2 3 4 ... 17 18 >

# 330 Hidden, but true.

Nie wiem czy wszystkie kobiety w ciąży to znerwicowane choleryczki, czy tylko ten egzemplarz tak ma. Słyszałem, że humorów początek, oznacza ostrą jazdę bez trzymanki, ale to jest już z lekka przegięcie.
Zanim zrobisz coś takiego raz jeszcze, dobrze się zastanów. Też mogę wyjść. Z siebie. I nie wiem kiedy wrócę.

12 maja 2008   Komentarze (4)

# 329

Ironia losu: Święto Pracy jest dniem ustawowo od niej wolnym...


Ona: O ja... jak ja uwielbiam chałkę! Chałka to moje życie.... dzisiaj. Bo wczoraj nie...

01 maja 2008   Komentarze (2)

# 328

bla bla bla ... pojedynczy pęcherzyk ... bla bla bla. Ciekawe kiedy urosną mu jajka??
Trzymajcie kciuki nadal mocno, tylko tym razem ... tak do grudnia powiedzmy. Dacie radę?

19 kwietnia 2008   Komentarze (7)

# 327

Trzymajcie mocno kciuki.
Nie mogę jeszcze powiedzieć za co, ale trzymajcie...

17 kwietnia 2008   Komentarze (3)

# 326

W USC dostałem zaświadczenie, że jestem w pełni władz umysłowych i wiem na co się porywam (oficjalna nazwa "zaśw. o braku przeciwskazań do zawarcia związku małżeńskiego" czy jakoś tak, ale to tylko zmyłka).
Podpisałem cyrograf... ehm... protokół przedślubny znaczy się.
Będę mieć żonę z nazwiskiem dwuczłonowym, które w żadnym formularzu się nie zmieści.

07 kwietnia 2008   Komentarze (3)

# 325

Siedzimy sobie popołudniu w knajpce o wdzięcznej nazwie "wook" (jedna z naszych ulubionych, odkryta jeszcze w Łodzi gdy nie była to restauracja tak popularna jak teraz)... Moje Słoneczko w charakterystyczny dla siebie sposób postanowiło skomentować smak jednej z potraw...

ote: ech, słone jak sto psów!
ja: to chińska knajpa, Kochanie...

 

27 marca 2008   Komentarze (5)

# 324

Kolejny etap przygotowań przedślubnych za nami - zaproszenia zamówione. Oczywiście nie obyło się bez poprawek w próbnym wydruku, teraz czekamy na nową wersję żeby potwierdzić ją do druku. Potem pozostaje "tylko" wręczyć zaproszenia odpowiednim osobom :).

Z ciekawostek nie związanych z powyższym tematem... Dostałem podwyżkę. Za miesiąc idę po kolejną :) A co! W końcu mieszkanie też za coś trzeba będzie kupić, prawda?
Poza tym jutro jadę w delegację w okolice Poznania. Kilku klientów do odwiedzenia, wprawdzie nie najtańszy, ale ponoć przyjemny hotelik sobie zarezerwowałem. I tak firma płaci :P Trochę się oderwę od siedzenia za biurkiem i poza spotkaniami w centrali firmy, będę mieć okazję by się spotkać z klientami na ich terenie :) Ot, taka przyjemna (mam nadzieję) odmiana.

Chętnie też w końcu przerobiłym szablon swojego bloga, skoro już o zmianach mowa. Teraz jest tu monotonnie i w sumie nieciekawie... Może czas już na jakiś motyw wiosenny...?

03 marca 2008   Komentarze (7)

# 323

Termin w kościele - załatwiony.
Sala weselna - załatwiona.
Kapela - załatwiona.
Kamerzysta - załatwiony.
Fotograf na ślub, wesele i plener - załatwiony.
Suknia ślubna - prawie załatwiona (przymiarki i przeróbki później).
Lista gości - ustalona.
Nocleg dla gości - do załatwienia.
Zaproszenia - wzór wybrany, trzeba zamówić.
Dużo wolnego czasu - niestety nie stwierdzono...

Oh my God, to już za 3,5 miesiąca...

20 lutego 2008   Komentarze (3)

# 322

Spojrzałem na dzisiejsze logo Google.pl i przed oczami mignął mi spory fragment mojego dzieciństwa...
28 stycznia 2008   Komentarze (4)

# 321

Lubię dźwięk kropel deszczu rozbijających się o dach samochodu...
22 stycznia 2008   Komentarze (5)

# 320

Od dłuższego czasu nie mam czasu, ani specjalnie motywacji do pisania tutaj. Zauważyłem zresztą, że nie tylko ja. Spora część starych... hmmm... "znajomych" - w pewnym sensie tak mogę chyba określić ludzi, których losy śledzę bądź śledziłem regularnie, również pisze coraz rzadziej. Serwis został zdominowany przez pokolenie pokemonów, barbie i pseudo-blogi, naśladujące serwisy tematyczne, ale nie będące nimi nawet w najmniejszym stopniu (jak chociażby "przeboje-lat-80-tych", "rzepinho82" itp.). Ludzie z blogów, które z założenia miały stanowić pewną formę pamiętnika, zrobili sobie serwis z darmowymi szablonami na strony www o tematyce wszelakiej. Można tu więc przeczytać o piłce nożnej, o kreskówkach, o motoryzacji czy o czym tylko mało kreatywny i ambitny autor zdoła pomyśleć.

Ale dość już moich narzekań, czas podzielić się nieco nowinkami. Otóż Słoneczko ma już wybraną suknię ślubną. Zaliczka wpłacona. Kraj pochodzenia: Hiszpania. Wzór: nieznany - niestety moja Wybranka nie chce mi powiedzieć jak suknia wygląda. Pozostaje jeszcze wybrać mi garnitur i w zasadzie sprawę stroju mamy zamkniętą.

Ostatnimi czasy oddawaliśmy się różnego rodzaju rozrywkom i w efekcie mogę stwierdzić, iż:
- warszawski lokal o wdzięcznej nazwie "Diuna" to IMHO wielka pomyłka i moja stopa więcej tam nie stanie,
- film "Jestem legendą" to specjalnie ambitnych nie należy, aczkolwiek przyjemnie się go ogląda. Warto zobaczyć jak nie w kinie to chociaż na DVD czy w innym formacie ;P
- film "Rezerwat" jest fantastyczny, choć zapewne zrozumiały jedynie dla osoby zamieszkującej nasz cudny kraj. Teksty i generalnie klimat filmu polecam dla widowni 16+,
- nadal najlepsze mojito piłem w Jastrzębiej Górze, drugie miejsce zajmuje to z lokalu Jeffs. Podobnie z margharitą,
- lokal "Mexicana" posiada fajny klimat i ciekawy patent z browarem lanym z kranika w stole (licznik na monitorze pod sufitem), ale jedzenie meksykańskie mi nie odpowiada.

W sumie tyle. Zobaczymy co nowy tydzień przyniesie...

21 stycznia 2008   Komentarze (5)

# 319

Siedzę i zastanawiam się: w jaki sposób kobieta, która nie chodzi na zajęcia z angielskiego (finansowane przez miejsce pracy), bo jej się po prostu nie chce, nakłoni kiedyś małe, uparte, rozkrzyczane istotki do pójścia do szkoły... W końcu im też się nie będzie chcieć, to pewne...
22 listopada 2007   Komentarze (4)

# 318

Wczorajszy dzień miał w sobie coś wyjątkowego. Niby od rana do pracy, wieczorem jak co tydzień na kurs tańca, a jednak... 3 lata minęły jak z bicza strzelił. Pierwsza 10-godzinna randka wciąż pozostaje w pamięci, niemalże jakby odbyła się kilka miesięcy, a nie kilka lat temu... Niestety proza życia i szara codzienność przyćmiewa takie "nasze" święta... Pozostaje mieć nadzieję, że wszystko to da się nadrobić, gdy będzie kilka wolnych dni...

21 listopada 2007   Komentarze (2)

# 317

10,5 h. Prawie się udało.
09 listopada 2007   Komentarze (1)

# 316

W środę 13,5 h w pracy. Czwartek 11 h. Może dzisiaj zejdę do 9-10...? I zapomniałbym - mam 0 nadgodzin... oficjalnie. Nie lubię imprez typu :Dni Otwarte".

09 listopada 2007   Komentarze (2)

# 315

Kurs tańca to ciężki kawałek chleba. Ruszam się jak drewniany pajacyk, nadal z cementowymi bucikami. Współczuję wszystkim, którzy mają lub będą mieć (nie)przyjemność tańczenia ze mną. Szczerze.

Wczoraj miałem spotkanie z "łowczynią głów". Fajna babka. Umówiła mnie na poniedziałek na spotkanie z dyrektorem pewnej firmy... Firma matka w Niemczech. Z opowieści brzmi ciekawie, z opisów również. Niech się dzieje!

07 listopada 2007   Komentarze (2)

# 314

Pierwsza lekcja tańca już za nami. Sporo ludzi, wiek zróżnicowany na szczęscie ;) Po wizycie w klubie salsa popadłem w kompleksy (rety jak niektórzy wymiatali...), ale wyleczyłem się z nich na kursie. Okazało, że poza mną, są też inne osoby poruszające się jakby miały betonowe buciki na nogach. Tańczyliśmy sporo - walc, disco, cha-cha, tango, rock'n'roll... Efekt - zakwasy... Chyba czas popracować nad kondycją ;)
Już się nie mogę doczekać kiedy (o ile w ogóle...) będę szaleć z wdziękiem na parkiecie :P

31 października 2007   Komentarze (4)

# 313

Warszawa-Toruń-Warszawa. Podróż dłuższa niż pobyt na miejscu. Efekt: obejrzane mistrzostwa Polski w Karate Tradycyjnym, spróbowane naleśniki w interesującej naleśnikarni o wdzięcznej nazwie "Manekin", zakupione (i przepłacone) toruńskie pierniczki i kolejne przejechane km na koncie początkującego kierowcy.

A z wyników wyborów jestem zadowolony. Teraz tylko pozostaje mieć nadzieję, że za zwycięzców nie będę się musiał wstydzić.

22 października 2007   Komentarze (2)

# 312

Ostatnio jakoś brak mi weny do pisania notek. Po powrocie z pracy wstukanie tych kilku liter ciężko mi przychodzi, więc może tak z samego rana pisanie pójdzie mi lepiej.

Podróż do Hanoweru w sumie bardzo udana. Więcej chodzenia i zwiedzania, niż pracy. Bardzo przyjemne miasto, fajne knajpy i restauracje. Dworzec kolejowy niczym nasze lotnisko Okęcie. Doskonała komunikacja - metro, tramwaje, ulice bez dziur, autostrady... I tak mógłbym długo wyliczać. Słowem - na człowieku, który wcześniej w Niemczech nie był, robi to spore wrażenie. Tym bardziej, gdy pojedzie się tam z naszej "cudownej" stolicy. I nie zrozumcie mnie źle, bo naprawdę lubię moje rodzinne miasto - jestem rodowitym warszawiakiem, mieszkam tu od urodzenia, tutaj mieszkały 2 poprzednie pokolenia od strony taty. To moje miasto, mój DOM. Może właśnie dlatego tak bardzo mi żal (albo może raczej wstyd?), że stolica kraju, który ponoć przeżywa boom gospodarczy (czy też "cud" jak to p. Gilowska nazwała, chociaż tak naprawdę cudem jest, że działania jej samej i jej kolegów tego rozwoju nie spieprzyły...), które to niby państwo jest na poziomie europejskim, a przynajmniej do takiego pretenduje - bardziej przypomina zabitą deskami wioskę, w której poza licznymi centrami handlowymi i urokliwymi miejscami, których nie brakuje wbrew pozorom - ma niewiele do zaoferowania nie tylko turystom, ale nawet mieszkańcom. Chociaż ostatnie remonty dróg, torowisk i budowę metra, które HGW naprawdę ruszyła do przodu, poprawiły stan rzeczy, nadal nie można powiedzieć, że jest dobrze... Ale wystarczy już rozważań nt. aglomeracji miejskiej o rzeczonej wcześniej nazwie.

Moje Słoneczko zaniemogło. Jakieś zapalenie ucha czy coś... Przyplątało się w każdym razie choróbsko nieprzyjemne i bolesne. W tym wszystkim jedyny pozytyw to fakt, że w końcu uparciuch zapisze się do lekarza. Przynajmniej taką mam cichą nadzieję, bo wcozrajsza wizyta na ostrym dużurze laryngologicznym to trochę mało.

Podjąłem ostatnimi czasy decyzję o rozsyłaniu CV do potencjalnych pracodawców. Krajowych na początek, chociaż powoli nabieram przekonania, że warto spróbować też u tych spoza granic... Kto wie, może zatrudnią mnie gdzieś na Hawajach? ;) Spróbować zawsze warto, prawda? :)

09 października 2007   Komentarze (5)

# 311

Infekcja prawie zwalczona. Od wczoraj w pracy. Oczywiście kompletny sajgon, bo wprawdzie ludzi niezastąpionych nie ma, tyle tylko, że nikomu pracować za innych się nie chce. Tym o to sposobem mam masę spraw do załatwienia "na wczoraj", albo raczej na "3 tygodnie temu", bo wtedy urop zacząłem.

Szykuje się jeszcze do tego kolejny wyjazd służbowy. Tym razem do kraju, w którym ludzie szprechają (od niem. sprechen - przyp. autora). Mnóstwo ludzi w jednym miejscu i dużo hałasu. Targi w Hanowerze. Nie wiadomo czy będziemy mieć załatwiony nocleg, bo póki co szefostwo nic znaleźć nie może. Jakby co, mam nadzieję, że siedzenia na dworcu będą wygodne.

Z przyjemniejszych rzeczy siostrzeniec poprosił żebym nauczył go grać w kręgle :D Jakbym niby sam dobrze umiał :P (tzn nie jest źle, ale jakoś nigdy nie wygrywam). W czwartek zatem będę przeprowadzać szkolenie. Ha! Są jeszcze jacyś chętni? :)

11 września 2007   Komentarze (8)
< 1 2 3 4 ... 17 18 >
Ksiaze | Blogi