# 196
Jak powiedzieć w sposób dyplomatyczny facetowi, że kiepsko radzi sobie w łóżku? Poprosić go o wysuszenie włosów, a kiedy to robi powiedzieć "uwielbiam to Kochanie... normalnie chyba bardziej niż seks..."
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
Jak powiedzieć w sposób dyplomatyczny facetowi, że kiepsko radzi sobie w łóżku? Poprosić go o wysuszenie włosów, a kiedy to robi powiedzieć "uwielbiam to Kochanie... normalnie chyba bardziej niż seks..."
Jeszcze dwa dni. Ostatni egzamin sesji letniej. Początek wakacji, więcej czasu razem. Dużo więcej, bo w planach nie ma rozłąki większej niż kilka godzin :) Aż się uśmiecham do myśli, do naszych wspólnych planów...
Razem z końcem sesji zaczynają się jednak inne obowiązki. Trzeba wymierzyć mieszkanie, załatwić wszystko w administracji, poszukać czegoś fajnego, umeblować... Tyle zmian...
Dużo rozmawiamy na poważne tematy. Dużo było o dzieciach i ciąży. Trochę o zaręczynach, ponieważ moje Kochanie próbowało wyciągnąć ode mnie kiedy i jak :D Ostatnio temat ślubny jest na topie ;) Rozmawialiśmy ostatnio o ilości gości na ślubie i weselu, o sukni ślubnej, o garniturze... Chociaż data ślubu, ani nawet zaręczyn nie jest jeszcze dokładnie znana... Ale przyjemnie jest myśleć o wspólnej przyszłości... Bardzo przyjemnie.
Jak oduczyć kobietę śpiewać?
Szybka i skuteczna metoda pilnie potrzebna.
Pomysły podawać w komentarzach.
Adres jakiegoś psychiatry też. Właśnie mnie posoliła. Teraz chce popieprzyć.
Zaraz się okaże, że zechce mnie zjeść. Ciekawe czy na ciepło czy na zimno...
Kolejny zaległy egzamin zaliczony. Pozostało jeszcze kilka spraw do załatwienia na uczelni... Do czystego konta brakuje zaliczenia 3 egzaminów i pracy przejściowej. Raczej zostaną do września... Do tego trzeba jeszcze zebrać wpisy i pojechać do cholernej WKU zawieźć zaświadczenie z uczelni i złożyć podanie o odroczenie... Ech... Odliczam godziny do spotkania z Nią, dni do końca sesji, a tygodnie do przeprowadzki...
Moje Kochanie ma 5 z obrony mgr!! :) Ale byla zestresowana... ciekawe czy ja tez tak bede ;)
Ale jestem z Niej dumny :) aż mnie rozpiera ;) Chyba będę się chwalić moim Słoneczkiem przed znajomymi :)
Czuję się... dziwnie. Niby zbliża się przeprowadzka, wspólne mieszkanie, w perspektywie wspólnie spędzony czas w wakacje, a teraz przez Jej obronę i moją sesję nie możemy spędzić razem zbyt wiele czasu. Tak mi z tym dziwnie. Z krótkich spotkań co kilka dni, bo na takie właśnie teraz mamy czas, przejdziemy niemal od razu do wspólnej codzienności, do bycia razem każdego dnia. To wydaje mi się być niczym sen. Jeśli nim jest, to ja nie chcę się budzić...
Chociaż wczorajszy egzamin zaliczyłem, dzień do udanych nie należy. Dlaczego?
Z egzaminu dostałem 3, chociaż w moim odczuciu powinno być więcej. W poniedziałek idziemy z S. żeby porozmawiać z wykładowcą. Egzamin, który miał się odbyć dzisiaj tak naprawdę jest w poniedziałek, bo ktoś się pomylił na rozpisce. Jechałem na wydział niepotrzebnie. A powrót z wydziału to już w ogóle porażka. Na aubotus czekałem godzinę, chociaż w rozkładzie jest co 15 minut. Do innego autobusu, który pasował nie dało się wsiąść bo nie było miejsca już, ludzie zostali na przystanku. Miasto zablokowane... godziny szczytu. Poruszanie się o tej porze to koszmar. Myślałem, że mnie krew zaleje... Autobusu nie ma, pociąg za 40 minut... Z zazdrością spoglądałem na szczęśliwych posiadaczy jednośladów. Zwłaszcza tych wyposażonych w silnik :) A wczoraj widziałem motocykl na punkcie którego miałem obsesję i nadal serce szybciej mi bije kiedy go widzę... Cudowna Honda... Kiedyś sobie taką kupię :D Albo raczej kupimy :)
Ja i moje Słoneczko... ech... odpływam na samą myśl o wspólnym mieszkaniu, wspólnym życiu i założeniu rodziny... ech... jak to przyjemnie kiedy spełniają się marzenia :)
No i zaczęło się... tak popularne latem, zimą i czasem jesienią bardzo brzydkie słowo na literę "s". SESJA. A fuj!
Czas przystąpić do ataku i zacząć szturmować kolejnych wykładowców w celu zdobycia wpisu. Na szczęście mogę już liczyć na wpis z kolejnego zaległego projektu... PPTOK wczoraj przeszedł go grona przedmiotów zaliczonych. A prace przejściową prowadzący pozwolił mi pisać do września. Mam nadzieję, że on we wrześniu nie wykorkuje... To byłoby przegięcie.
A teraz... czas iść na śniadanie a potem na egzamin. Fantastyczny egzamin z uczenia się na pamięć prezentacji zrobionych przez wykładowcę. Użycie słowa innego niż wprezentacji grozi niezaliczeniem lub w najlepszym wypadku oceną 3.
Całe szczęście, że coraz bliżej wakacje i wspólne mieszkanie...
Sesja się powoli zbliża i nadszedł czas zaliczeń, referatów itp. Na "Wspomaganie rozwoju umysłowego dziecka" na APS było podobnie, z tym, że urocza prowadząca magister zgubiła karteczkę, na której miała wyszczególnione, kto o czym miał pisać ów referacik. No więc zaczęła przepytywać ludzi z czego piszą prace, końcówka tej rozmowy miała się okazać najzabawniejszym dialogiem miesiąca:
Mgr - Pani ma ADHD?
Studentka - Tak.
Mgr - A Pani dziecięce porażenie mózgowe?
Studentka2 - Tak
Mgr - Pan, co ma? Bo nie pamiętam.
Student - Zespół Downa.
Przyszła kolej na ostatnią osobę...
Mgr - A Pan Łukasz, co ma?
Pan Łukasz - Ja w sumie jestem zdrowy, ale coś mnie gardło boli...
Tym oto miłym jakże akcentem zaczynam nowy tydzień. Dlaczego akurat tak? No cóż... niby dzisiaj 13. ale ja nie mogę narzekać :) Trzy przedmioty zaliczone na 5.0, z czego jeden to powinien być egzamin... Z sesji już mi odpadły 2 egzaminy :) Poza tym 2 części zaległego projektu z PPTOK zaliczone na 3.5 każda... została ostatnia część, do zrobienia na pojutrze... Ciekawe czy się wyrobię... Niejmniej jednak humor mam dobry i muszę z tego korzystać :)
To dopiero 3 godziny odkąd się pożegnaliśmy na peronie, a ja już tak bardzo za Nią tęsknię... Dobrze, że takich pożegnań już niewiele zostało... Coraz szybciej i coraz bardziej przyzwyczajam się do tego, że Ona po prostu jest... zawsze blisko, na wyciągnięcie ręki...
Wczoraj byliśmy z moim Słoneczkiem u Jej znajomych w ich nowym mieszkaniu... Dużo śmiechu, rozmów i solidna dawka alkoholu... Było miło :)
A dzisiaj od rana błogie lenistwo. Śniadanie zjedzone w łóżku... Teraz ja siedzę przy komputerze i uczę się jednego z programów na jutrzejsze zaliczenie, a moje Kochanie leży sobie w łóżku...
Uwielbiam na Nią patrzeć kiedy tak spokojnie śpi... Kiedy światło wpadające przez okno tak fajnie oświetla Jej twarz... Wygląda niczym anioł... Moje kochane Słoneczko...
Będę za Nią tęsknić... wygląda na to, że zobaczymy się dopiero po Jej obronie, w środku mojej sesji... Ale postaram się do Niej przyjechać jeszcze w międzyczasie chociaż na chwilę...
No i po rozmowie z Jej rodzicami... Nie było nawet tak strasznie jak przypuszczałem... Chociaż serce miałem w gardle i na początku niewiele mówiłem :) Może to piwo ułatwiło mi rozmowę... a wieczorem była jeszcze rozmowa trochę luźniejsza... o siostrze, o mojej rodzinie, o siostrzeńcu... Jej rodzice boją się, że nam nie wyjdzie... Że coś będzie nie tak...
Ale ja myślę, że wszystko się ułoży. Mamy różne gusta w wielu dziedzinach, ale szukamy kompromisu. Dużo rozmawiamy, a przede wszystkim - kochamy się i zależy nam na sobie... Damy sobie radę...
Uwaga gryzę :[
Nie podchodzić :[
Tak wkurzonego dawno nikt mnie nie widział i lepiej żeby już dziś nie zobaczył. Wziąłem prysznic, idę spać. Do jutra powinno przejść. Dobranoc.
W głowie mnóstwo myśli... Tyle rzeczy do zrobienia, tyle planów. Szkoda, że doba ma tylko 24 h. Na wszystko nie wystarcza mi czasu...
Dzisiaj oddać projekt, jutro zaliczenie wykładu,w poniedziałek zaliczenia 2 programów komputerowych, we wtorek kolejne. Stron internetowych, które mam zrobić nie ruszyłem od długiego czasu. Zbliża się sesja, zbliża się termin oddania pracy przejściowej... Trzeba już myśleć o umeblowaniu, o kupieniu potrzebnych rzeczy, o sprawach, które trzeba załatwić w administracji... W mojej głowie jest teraz tyle różnych myśli, na tak różne tematy, że nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć... Na szczęście co 2 głowy, to nie jedna - moje Kochanie o części spraw myśli za mnie... Sama zresztą musi się przygotować do obrony pracy... Dużo się dzieje, a dziać się będzie jeszcze więcej...
Czy ktoś z czytających umie zaginać czasoprzestrzeń...?
Powoli poszerza się krąg wtajemniczonych w nasze plany. Wiedzą już moje siostry, wiedzą Jej rodzice, siostra i kilka koleżanek. Ja powiedziałem 2 kolegom z uczelni... Dzisiaj dowiedział się też jeden z siostrzeńców... (który zresztą mieszka z dziewczyną - spodziewają się bliźniaków - rozwiązanie około grudnia :)). Wiedzą też oczywiście osoby wnikliwie śledzące mojego i Jej bloga... ;) Niedługo dowiedzą się kolejni znajomi... nadejdzie czas zapraszania na parapetówę... A w ten weekend czeka mnie rozmowa z Jej rodzicami... Grad pytań... i walka o wyrwanie im ich córki z domu :P
Koniec z:
- jedzeniem obiadu o godzinę później, bo Tołdi jeszcze nie wrócił
- jedzeniem na czas, bo Tołdi może nic nie zostawić dla innych
- przynoszeniem mi przez siostrzeńca prac do zeskanowania
- głupimi gadkami szwagra
- widokiem na ogród
- kratami za oknem
Początek:
- wieczorów filmowych w towarzystwie mojego Słoneczka przy piwie, winie albo innych trunkach :)
- towarzyszenia Jej przy codziennych dylematach typu "w co ja się mam dzisiaj ubrać"
- świntuszenia i żartów także od poniedziałku do piątku, a nie tylko w weekendy :P
- próby cierpliwości i anielskiego spokoju...
- walki z Jej niektórymi cechami
- pracowania nad swoim charakterem i walki z wadami (np. lenistwem :))
Już za 3 miesiące... zmieni się dużo rzeczy...
Koniec z:
- żegnaniem się co tydzień na peronie
- tęsknieniem przez 5 dni każdego tygodnia
- problemami, bo czegoś się nie zabrało z domu
- problemów, bo czegoś się zapomniało wracając do domu
- tupaniem Tołdiego, bo mu net wolno działa
- mówieniem szeptem, bo ktoś jest w pokoju obok
- rozmowami na Skype do późnej nocy :)
- niemal zawsze wolną łazienką i ubikacją ;)
- dojazdem na wydział zajmującym w najlepszym wypadku 1h
- kiepskiego kontaktu ze znajomymi z grupy, ze względu na mieszkanie na zadupiu
- niespodziankami, typu "przyjechałam wcześniejszym pociągiem, za 5 minut u Ciebie będę" ;)
Początek:
- wydatków
- remontów
- meblowania mieszkania
- sporów i dyskusji na temat wystroju wnętrza
- planowania
- robienia wspólnych zakupów
- wspólnych dni i nocy bez większych przerw
- wspólnego gotowania
- walki o potrawy które mi pasują :P
- sprzątania mieszkania :(
Walczę o:
- moją wersalkę :P
- tańsze meble
- wystrój wnętrza
(c.d.n.)