• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

The last unicorn

Strony

  • Strona główna
  • info
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Archiwum

  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004

Archiwum styczeń 2006


# 230

Sesja. Egzaminy. Wyniki czasem lepsze, czasem gorsze. Czasem fatalne. Jedynym widocznym śladem po wczorajszym egzaminie z mechaniki analitycznej jest wywieszona przez wykładowcę kartka o następującej treści: "Egzaminu z dn. 30.01.2006 nikt nie zaliczył!". Spoko, biorąc pod uwagę fakt, że na jednym terminie oblewa się ludzi, bo napisali za dużo, a na kolejnym bo napisali za mało i stwierdza się, że pisali z pamięci...

Do tego wykładowca, który przez tydzień nie sprawdził prac, które miał sprawdzić w ciągu 2 dni. No i oczywiście Panie z dziekanatu, które wymagają, aby oddać indeks JEDEN dzień po zakończeniu sesji. Ciekawe kiedy mamy zdobywać te śmieszne cyferki, które się wpisami zwą...

31 stycznia 2006   Komentarze (6)

# 229

Każda kolejna wizyta duszpasterza po kolędzie potęguje we mnie niechęć do księży... Po raz kolejny nie było żadnej rozmowy, potraktowano nas bardzo nieprzyjemnie... Dostaliśmy obrazek, pouczenie i tyle.

A miało być tak miło... Przez ponad 3 h czekaliśmy na wizytę... Jestem zły. Tym bardziej, że moje Słoneczko zamiast poweseleć, posmutniało... a ja nie jestem w stanie tego zmienić...

26 stycznia 2006   Komentarze (7)

# 228

Kilka miesięcy temu...
- Kochanie, przyjdziesz do mnie? Chciałabym trochę z Tobą poleżeć.
- Oczywiście Kochanie...

A dzisiaj...?
- Kochanie, rozłożysz mi łóżko w pokoju? Chciałabym trochę poleżeć przy telewizorze...
- Oczywiście Kochanie...

Proszę jak niektóre rzeczy zmieniają się z czasem... Żeby to był chociaż model LCD albo przynajmniej 100 Hz...

 

25 stycznia 2006   Komentarze (2)

# 227

...
Po godzinie 18:00 odebrał telefon. Dzwoniło jego Słoneczko: "Kochanie, jestem w Al. Ujazdowskich. Co ja robię? Dokąd ja jadę? Jak mam wrócić do domu? Gdzie ja jestem?". To nie był kawał. W ten oto sposób teoria, że Ukochana może się sama poruszać samochodem po mieście, legła w gruzach...

c.d.n.

16 stycznia 2006   Komentarze (3)

# 226

"Znowu zwykły dzień
nikt nie zmienił świata
tak naprawdę nikt
nie naprawił nic
znów kolejna data
blado-szary świt
w autobusie ścisk..."
De Mono - "Znowu zwykły dzień"

... Od dłuższego czasu dni mógł podzielić na te, w które musiał wstać rano i jechać na uczelnię oraz te, w które wstawiać wcześnie nie musiał, bo nic go nie goniło. Podział ten okazał się być ponadczasowy, zmienił się tylko schemat zadań w dni wolne od uczelni.

W dni pierwszego rodzaju (uczelniane) wstawał o 6:00 lub 8:00 w zależności od planu zajęć, zjadał śniadanie przygotowane przez jego Kochanie, by potem wspólnie z Nią udać się w podróż środkami komunikacji miejskiej, w których to miał okazję nawiązać bliskie, aczkolwiek niekoniecznie pożądane, kontakty ze współpasażerami.
Wiem, że człowiek to zwierzę stadne - myślał - ale to jest przegięcie... Ta krótka myśl dość trafnie oddawała jego stosunek do komunikacji zbiorowej.
Po dotarciu na uczelnię rozpoczynał się kilkugodzinny czas wegetacji na "ciekawych i niezwykle przydatnych w dalszej karierze inżyniera" wykładach, przeplatany zajęciami wymagającymi aktywności i uruchomienia szarych komórek. Potem podróż do domu, z ewentualnymi zakupami po drodze. Jeżeli szanse na obiad w domu były nikłe, ze względu na późną porę czy brak potrzebnych składników, udawali się z jego Słoneczkiem na obiad do sprawdzonych restauracji.
Kolejnym etapem był powrót do domu, kąpiel, a następnie smarowanie i masowanie "kłody" spoczywającej na łóżku, wspomnianej zresztą na blogu o_t_e ;)

W dni drugiego rodzaju (nieuczelniane) wstawał kiedy chciał. Ubierał się, szedł nakarmić kotkę (dziwiąc się za każdym razem, gdzie ona to wszystko mieści), robił sobie kawę i śniadanie. Kolejnym stałym elementem było zmywanie i sprzątanie, które ze względu na stertę różnorakich dóbr walających się po mieszkaniu zajmowało sporo czasu. W przerwach zajmował się projektami, które były dla niego przyjemną odmianą. Warto może dodać, że jeszcze kilka tygodni temu słowa "przyjemną" w tym miejscu by nie było ;)
Po powrocie z pracy jego Ukochanej pomagał w przygotowaniu obiadu. Potem zjadali go razem, albo jadł sam, jak to miało na przykład miejsce ostatnio... Romantyczna kolacja we dwoje - ja i... fondue. Zawsze o tym marzyłem... - powiedział na tyle głośno, żeby jego Lepsza Połówka mogła to usłyszeć. Rozumiał, że boli ją ząb, ale nie był zadowolony z samotnego siedzenia przy stole. Wolałby już nie jeść, za to spędzić ten czas przytulając Ją.

Miał teraz przed sobą bardzo trudne zadanie - musiał nakłonić Ją do wizyty u dentysty i u lekarza pierwszego kontaktu...

"...znowu zwykły dzień
i pochmurny ranek
tak na prawdę nikt
nie naprawił nic
uwierz zanim wstaniesz
lepiej będzie Dziś
kiedyś musi być..."

c.d.n.

11 stycznia 2006   Komentarze (1)
Ksiaze | Blogi