Powrót...
Tydzień spędzony z moim Słoneczkiem dobiegł końca. Wczoraj rano wróciłem do domu. Brakuje mi Jej. Bardziej niż do tej pory.
Przyzwyczaiłem się do Jej obecności - o każdej porze dnia i nocy Ona była obok mnie. Razem się budziliśmy i zasypialiśmy razem. Wspólne spacery, zakupy, posiłki, kąpiele, sen. Pocałunek na dzień dobry i na dobranoc. Kiedy budziłem się w nocy, moim oczom ukazywał się najpiękniejszy widok - Ona. Na Jej twarzy malował się spokój. Czułem Jej oddech, ciepło Jej ciała... Kilka nocy spędziłem praktycznie na patrzeniu na Nią i napawaniu się tą bliskością.
A teraz...? Zasnąłem z trudem, bo nie miałem się do kogo przytulić. W nocy budziłem się często i okazywało się, że tylko śniło mi się, że Ona leży przy mnie. Rano nie obudził mnie całusek, ani Jej dotyk, lecz dźwięk budzika w telefonie komórkowym. Nawet nauka była prostsza i przyjemniejsza, gdy Ona była obok.
Brakuje mi Jej...
Dodaj komentarz