Święta, święta i po świętach...
Święta, święta i po świętach. Minęły bardzo szybko. Za szybko. Jak co roku zresztą. Wigilia w towarzystwie siostry, szwagra i siostrzeńca, który tylko na czas jedzenia odszedł od komputera. Po wieczerzy wigilijnej oczywiście wrócił do pasjonującego zajęcia, jakim jest granie. 25. grudnia naturalnie to samo. Przyjechali goście. Siostrzeniec siedział przy komputerze i na przywitanie jedynie odpowiedział "cześć" nawet nie odwracając wzroku od monitora. Atmosfera w jego pokoju mało świąteczna, a dzięki dźwiękom jakie dobiegały z głośników ucierpiała również ta atmosfera bardziej ogólna... Siedzieliśmy przy stole, rozmawialiśmy, a z pokoju Tołdiego (tak go nazywam, bo to mały i złośliwy ogr :P) dochodziły odgłosy wojny. Przyciszył dopiero jak siostra zwróciła mu uwagę. Nic dziwnego, że siostrzeniec drugi i siostrzenice większość czasu spędziły w moim pokoju. Porozmawialiśmy sobie, zrobiliśmy kilka wspólnych zdjęć, siostrzenica pokazała też, czego się nauczyła do tej pory na kursie tańca, na który chodzi ze swoim chłopakiem. Zaczynam coraz bardziej żałować, że nie umiem tańczyć. I to jeszcze kiedy się zbliża sylwester...
Od niedzieli wieczorem jestem u mojego Słoneczka. Odebrała mnie z dworca i... takiego przywitania się nie spodziewałem. Kolacja przy świecach, gorąca kąpiel i sen... Dostałem też prezent urodzinowy :) Trochę wcześniej, ale to wynika z jednego ze scenariuszy na dzień moich urodzin... A wczoraj byliśmy na zakupach. Potem drzemka, kąpiel, sen...
Moje Słoneczko stara się jak może żebym przytył :) Robi smaczne jedzonko i podaje mi je w ilości, która starczyłaby dla mnie na 3 posiłki ;) Ciekawe ile będę ważyć jak wrócę do domku...