Przygotowania...
Miałem dzisiaj duży skok adrenaliny z samego rana. Kumpel, który jest ze mną w grupie na jednych z zajęć (M.) napisał, że dzisiaj o 10:15 kolokwium. Smsa dostałem o 9:30 kiedy jeszcze najspokojniej leżałem sobie w łóżku. Ale na szczęście moje wcześniejsze informacje okazały się prawdziwe - kolokwium jest 6.I tylko M. jest niedoinformowany, bo na ostatnie zajęcia jak się okazało nie przyjechał. Uff... Mało na zawał nie wysiadłem.
Miałem dzisiaj jechać do siostry po plecak turystyczny. Będzie mi potrzebny żeby zabrać wszystko co trzeba, kiedy będę jechać do mojego Słoneczka. Nastąpiły jednak 2 zmiany. Po pierwsze - wezmę nie plecak, lecz torbę - podobno fajna i wygodna. Po drugie - nie pojadę po torbę, tylko ona przyjedzie do mnie :D W święta siostra z rodziną będą u nas. Przyjadą samochodem, więc od razu wezmą torbę ze sobą. Bardzo mi to pasuje. Pogoda jest mało przyjemna... Dobrze, że chociaż jest trochę śniegu. Nie jest tak bardzo ponuro na dworze.
Muszę dzisiaj popracować nad fizyką, przygotować sobie ubranie na jutrzejszą podróż - krótka wizyta u mojego Słoneczka, które organizuje mini-Wigilię w gronie znajomych, a ja będę Jej towarzyszyć :) Pytanie tylko, czy garnitur będzie jeszcze pasować...? Druga opcja to marynarka, sztruksowe spodnie, koszula i krawat... Rety, dawno nie byłem tak ubrany... Odzwyczaiłem się...
Dodaj komentarz