• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

The last unicorn

Strony

  • Strona główna
  • info
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Linki

  • A - Moje Kochane Słoneczko
    • On_The_Edge
  • B - Czytam regularnie
    • Ambi
    • Cicicada
    • innam
    • M!lla
    • Madziulllka
    • Moje

Archiwum

  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004

Najnowsze wpisy, strona 7


< 1 2 ... 6 7 8 9 10 ... 17 18 >

# 210

szur... szur... szur...

szur... szur... szur...

...i tak wczoraj przez 7 godzin skrobaliśmy ściany w dużym pokoju. Po namoczeniu farba schodziła niczym tapeta - całymi pasami. Ponad połowa pokoju już za nami. Dzisiaj reszta. Cały problem w tym, że... hmm... chciałem napisać, że "nie czujemy rąk", ale w tej sytuacji to byłaby ulga :) Bolą nas palce, dłonie, ramiona, a nawet łydki... Ciekawe w jakim stanie będziemy dzisiaj wieczorem... Trzymajcie za nas kciuki :)

szur... szur... szur...

szur... szur... szur...

08 września 2005   Komentarze (7)

# 209

Padam na pysk. Remont ruszył na dobre.
Kupiliśmy panele podłogowe (kolor: buk), folię paroizolacyjną, płyty pod panele i kilka drobiazgów przydatnych przy układaniu nowej podłogi. Wszystko to jakoś udało nam się upchnąć do samochodu, zawieźć pod blok, a potem jakoś zanieść do mieszkania...
W dwóch z trzech pokoi nie ma już płytek PVC (do to nie błąd: PVC. Takie właśnie jest poprawne oznaczenie tego tworzywa. A wiem co piszę... :P). Płytek już zdołaliśmy się też pozbyć ;)
Jutro mamy w planach malowanie naszej przyszłej sypialni. Chociaż kolorem nie jestem zachwycony, muszę go jakoś przeboleć, zgodziłem się w końcu żeby to moje Słoneczko go wybrało... Dobrze, że pozostałe pomieszczenia NIE będą różowe :P Zresztą może nie będzie tak źle i uda się wybrać jakiś mało drażniący odcień :)
"Nasz magiczny dom" powoli zaczyna się zmieniać, zaczyna przypominać dom, w którym chcemy mieszkać...

01 września 2005   Komentarze (7)

# 208

Choróbsko mnie zmogło... najpierw były problemy żołądkowe, potem gorączka i ten cholerny ból gardła. Z ledwością przełykam ślinę, nie mówiąc już o posiłkach, które są prawdziwą katorgą...
Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że moje cudowne Słoneczko stanęło na wysokości zadania. Zajmuje się mną, dba o mnie, przynosi mi herbatkę, goni do łóżka i przykrywa kołderką :) Ostatnio nawet mnie nakarmiła :P
Nie żeby było ze mną aż tak źle, ale tak bardzo chciała mnie nakarmić twierdząc, że musi gdzieś przelać swoje niespełnione narazie instynkty macierzyńskie ;)
W każdym bądź razie, moje Kochanie jest kochane, opiekuńcze i troskliwe. Mogę być spokojny jeśli chodzi o opiekę, bo jestem w dobrych rękach.

Szkoda, że moja choroba wymusiła zmianę naszych planów. Możliwe, że moje Słoneczko będzie musiało wrócić do Łodzi samotnie, a ja albo dołączę do Niej w ciągu kilku dni, albo zobaczymy się dopiero gdy wróci do stolicy. Mam jednak nadzieję, że mój stan poprawi się na tyle, że rozłąka nie będzie konieczna.

23 sierpnia 2005   Komentarze (9)

# 207

Siedzę przy komputerze robiąc projekt, moje Kochanie dopiero co przebudzone ze snu leży na łóżku. Podchodzę i siadam obok Niej.

Ja: moje Słoneczko cudowne, moja Mała Dziewczynka...
Ona: jak będziemy mieć dzidziusia i to będzie dziewczynka, to do niej będziesz mówić "moja Mała Dziewczynka", prawda?
Ja: ehm... no... tak.
Ona: Fajnie :) Ja chcę mieć dzidziusia! :) Ale nie... nie mamy go gdzie wstawić...

I proszę jakie praktyczne podejście... Urządzanie mieszkania moje Słoneczko wzięło sobie bardzo do serca ;)

15 sierpnia 2005   Komentarze (7)

# 206

Ponieważ mam spore zaległości już nie tylko w czytaniu cudzych blogów, ale i w pisaniu własnego, czas trochę nadrobić :)

Nasz 10-dniowy pobyt w Bieszczadach dobiegł końca. Kilka dni temu wróciliśmy do Łodzi.
Z zamierzonego chodzenia po górach niewiele wyszło z kilku powodów.
Pierwszym z nich była niesprzyjająca pogoda. Dwa czy trzy dni słoneczne. Deszcz padający prawie non-stop. Potrafilo na przykład nie tylko padać, ale lać przez 26 godzin bez przerwy. Efektem było wszechobecne błoto. Obóz położony na wzgórzu stał się jeszcze trudniej osiągalny. Pójście na stołówkę było ciężką i wyczerpującą wyprawą. Wyprawą, której zwieńczeniem było fatalne jedzenie, np. spaghetti smażone na... smalcu. Na śniadania kanapki z dżemem albo jakiś twarożek. Kolacje podobnie. A stawka za wyżywienie wcale mała nie była.
Kolejnym powodem była odnawiająca się ciągle kontuzja mojego Słoneczka. Kolano dawało o sobie znać.
Weszliśmy na Otryt, co nie było dla nas proste, bowiem był to pierwszy dzień naszego pobytu. W kolejnych dniach odwiedziliśmy Chmiel, Ustrzyki Dolne i Górne. Była jedna przejażdżka rowerowa do Zatwarnicy. Była też próba wejścia na Caryńską. Stamtąd mieliśmy iść na Magurę i potem zejść kierując się na Dwernik. Niestety moje Kochanie tak bardzo bolało kolano, że z wyprawy musieliśmy zrezygnować. Co prawda i tak przeszliśmy ponad 11 km wracając do obozu, bowiem żadne auto nie chciało się zatrzymać...
Mimo wszystko warto było się oderwać od miejskiego trybu życia, od natłoku spraw do załatwienia. W bieszczadach życie toczy się inaczej. Ludzie mają inne zmartwienia, inne cele. Przyjemnie było chociaż przez kilka dni tam być.

13 sierpnia 2005   Komentarze (3)

# 205

Niedziela wieczorem. W pokoju nieład spowodowany jutrzejszym wyjazdem, a dokładniej pakowaniem plecaków. Nieco nerwowa atmosfera. Moje Kochanie wyszło na chwilę do sąsiadki. Ja natomiast zmęczony nieco myciem podłogi i nagłym załamaniem pogody, odpoczywający na kanapie i oglądający program w TV. W pewnym momencie dzwoni telefon. Moja komórka. Nie spodziewana wiadomość. Od wtorku mieszkanie na nas będzie czekać. Zaraz po powrocie z wyprawy w Bieszczady będziemy mogli zająć się remontem i przeprowadzką. Humor mi się znacznie poprawił, że też nie wspomnę o moim Słoneczku :) Po prostu jest cała w skowronkach :)

Tym oto jakże pozytywnym akcentem pragnę poinformować o przerwie 10 w pisaniu kolejnych notek, spowodowaną wspomnianym wyżej wyjazdem. 5 km od granicy wschodniej, jakieś 8 km od granicy południowej. Może się przydać paszport.

Oby pogoda przez najbliższe dni dopisała... Tego Wam (i sobie zresztą też :P) życze :)

31 lipca 2005   Komentarze (3)

# 204

Poniedziałkowy ranek. Moje Kochanie przygotowało mi pyszne śniadanko. Po śniadaniu zastanawiamy się jakie mamy plany na dalszą część dnia. Moje Słoneczko rozmyśla nad strojem na dziś. Stwierdza, że musi się ubrać, po czym przystępuje do pokrywania swoich płytek paznokciowych odpowiednią odżywką. Skończywszy stwierdza: "Nie mogę teraz z Tobą rozmawiać, bo mi schną paznokcie."

Kobiety... są zaskakujące :P Nie wiedziałem, że mają aż tak odmienną budowę aparatu mowy...

25 lipca 2005   Komentarze (10)

# 203

Dzień mija nam pod znakiem nic nie robienia. Całkiem przyjemne, gdyby nie to, że moje Słoneczko goni mnie do projektów :P Moje cudowne i wspaniałe Kochanie uraczyło mnie dzisiaj przepysznym obiadkiem :) Wieczorem może gdzieś się wybierzemy, chociaż pogoda kiepska. Przyjemnie i fajnie nam się razem mieszka :) A już całkiem nidługo będziemy na swoim :> Czasami życie jest jak bajka :)

23 lipca 2005   Komentarze (7)

# 202

Dzisiejszy dzień z pewnością nie był nudny. Wybraliśmy się wspólnie z moim Słoneczkiem do Warszawy, ale tym razem... samochodem. Drogi rozkopane, mnóstwo objazdów, w mieście korki. Potem zakupy. Nabyliśmy łóżko, talerze, dzbanek i szklanki. Na resztę nadejdzie wkrótce czas :) To co mieliśmy zaplanowane do kupienia w IKEI kupiliśmy. Potem krótka rozmowa z moją siostrą i szwagrem, odpoczynek przed powrotem i nocna jazda do Łodzi. Dotarliśmy już bez problemów i komplikacji.

A walka z administracją... Mam napisać do kierownika. On podejmie decyzję co z wymianą okien. Zobaczymy co będzie.

22 lipca 2005   Komentarze (5)

# 201

"Przyzwyczaić się nie mogę, że Cię mam...
choć na pamięć każdy fragment Ciebie znam..."
(c) zespół Goya

20 lipca 2005   Komentarze (6)

# 200

Właśnie zjadłem talerz owoców - nektarynek i kiwi, podanych przepięknie przez moje Słoneczko. Elegancko pokrojone i ułożone. Do tego smaczna herbata owocowa z lodem... Coś cudownego. Kiedy Ona tak o mnie dba, jest mi bardzo miło i przyjemnie. Chociaż czasem Jej słowa mnie ranią. Łatwo się unosi i mówi wtedy dużo przykrych dla mnie rzeczy. Jest najbliższą memu sercu osobą, dlatego Ona najłatwiej może zranić mnie słowami. Ale wiem, że mnie kocha. Czuję to. W końcu czyny są ważniejsze niż słowa :)

Z ostatniej chwili: w administracji każdy mówi co innego. Właśnie dowiedziałem się, że wymianę okien musi przeprowadzić administracja, nie mogę tego zrobić ja i dostać zwrotu kosztów, bo tego systemu już nie praktykują. Co więcej - w kolejce byłem 16, jestem 31. Ciekawe jak to się niby stało. Pomijam już fakt, że podobno kobieta była u mnie kilka razy, ale nikt nie otwierał. Gówno prawda. Jedna wielka ściema. W ruch poszły znajomości albo łapówy, bo to co się stało jest po prostu nieprawdopodobne. Jeden wielki burdel. Będzie awantura w administracji, bo mnie naprawdę wkurzyli. Nie dam robić z siebie kretyna. Nie dam się oszukać. To oznacza wojnę!

20 lipca 2005   Komentarze (7)

# 199

Szum morza, piekące słońce, dźwięk fal uderzających o sopockie molo. Ciepła woda, piękna pogoda, dzikie tłumy na „monciaku” i my gdzieś tam, wśród tłumu. Opalający się, spacerujący po plaży, popijający zimne piwko i zajadający smażoną rybkę z frytkami. W tle opener festiwal, na którym nie byliśmy, ale który dało się odczuć nawet na naszym polu namiotowym. Kilkadziesiąt namiotów rozbitych w dzień otwarcia imprezy, a zwiniętych dzień po jej zakończeniu.

 

Podsumowanie? Warto było. Chociaż moje Kochanie nabawiło się problemów z kolanem i spacery pod koniec pobytu były raczej katorgą, a nie przyjemnością. Ale to był nasz wyjazd, nasze wspólne chwile i nasza jest opalenizna ;)

 

14 lipca 2005   Komentarze (5)

# 198

Jutro wyjazd... dzisiaj była nerwowa atmosfera. Bardzo nerwowa. Nie lubię szykować się na ostatnią chwilę. Wolę mieć wszystko wcześniej przygotowane. Obyśmy niczego nie zapomnieli, a pogoda dopisała... :)

Jutro o tej porze będziemy już nad morzem ;) Mieszkańcy Trójmiasta i okolic - strzeżcie się! Nadjeżdżamy! :P

05 lipca 2005   Komentarze (7)

# 197

Wiedziałem, że do "Szansy na Sukces" to ja się nie nadaję, ale nie zdawałem sobie sprawy, że jest aż tak źle... Zacząłem sobie śpiewać "C'est la vie" A. Zauchy i... moje Kochanie zaczęło płakać... Dobra, poddaję się. Nie będę już śpiewać, ani nucić...

03 lipca 2005   Komentarze (12)

# 196

Jak powiedzieć w sposób dyplomatyczny facetowi, że kiepsko radzi sobie w łóżku? Poprosić go o wysuszenie włosów, a kiedy to robi powiedzieć "uwielbiam to Kochanie... normalnie chyba bardziej niż seks..."

28 czerwca 2005   Komentarze (11)

# 195

Jeszcze dwa dni. Ostatni egzamin sesji letniej. Początek wakacji, więcej czasu razem. Dużo więcej, bo w planach nie ma rozłąki większej niż kilka godzin :) Aż się uśmiecham do myśli, do naszych wspólnych planów...

Razem z końcem sesji zaczynają się jednak inne obowiązki. Trzeba wymierzyć mieszkanie, załatwić wszystko w administracji, poszukać czegoś fajnego, umeblować... Tyle zmian...

Dużo rozmawiamy na poważne tematy. Dużo było o dzieciach i ciąży. Trochę o zaręczynach, ponieważ moje Kochanie próbowało wyciągnąć ode mnie kiedy i jak :D Ostatnio temat ślubny jest na topie ;) Rozmawialiśmy ostatnio o ilości gości na ślubie i weselu, o sukni ślubnej, o garniturze... Chociaż data ślubu, ani nawet zaręczyn nie jest jeszcze dokładnie znana... Ale przyjemnie jest myśleć o wspólnej przyszłości... Bardzo przyjemnie.

26 czerwca 2005   Komentarze (5)

# 194

Jak oduczyć kobietę śpiewać?
Szybka i skuteczna metoda pilnie potrzebna.

Pomysły podawać w komentarzach.

Adres jakiegoś psychiatry też. Właśnie mnie posoliła. Teraz chce popieprzyć.

Zaraz się okaże, że zechce mnie zjeść. Ciekawe czy na ciepło czy na zimno...

24 czerwca 2005   Komentarze (6)

# 193

Kolejny zaległy egzamin zaliczony. Pozostało jeszcze kilka spraw do załatwienia na uczelni... Do czystego konta brakuje zaliczenia 3 egzaminów i pracy przejściowej. Raczej zostaną do września... Do tego trzeba jeszcze zebrać wpisy i pojechać do cholernej WKU zawieźć zaświadczenie z uczelni i złożyć podanie o odroczenie... Ech... Odliczam godziny do spotkania z Nią, dni do końca sesji, a tygodnie do przeprowadzki...

22 czerwca 2005   Komentarze (3)

# 192

Moje Kochanie ma 5 z obrony mgr!! :) Ale byla zestresowana... ciekawe czy ja tez tak bede ;)

Ale jestem z Niej dumny :) aż mnie rozpiera ;) Chyba będę się chwalić moim Słoneczkiem przed znajomymi :)

21 czerwca 2005   Komentarze (5)

# 191

Moje nastawienie powinno być takie...



... a jest takie...



... zwłaszcza jeśli chodzi o naukę ;)
18 czerwca 2005   Komentarze (5)
< 1 2 ... 6 7 8 9 10 ... 17 18 >
Ksiaze | Blogi