# 208
Choróbsko mnie zmogło... najpierw były problemy żołądkowe, potem gorączka i ten cholerny ból gardła. Z ledwością przełykam ślinę, nie mówiąc już o posiłkach, które są prawdziwą katorgą...
Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że moje cudowne Słoneczko stanęło na wysokości zadania. Zajmuje się mną, dba o mnie, przynosi mi herbatkę, goni do łóżka i przykrywa kołderką :) Ostatnio nawet mnie nakarmiła :P
Nie żeby było ze mną aż tak źle, ale tak bardzo chciała mnie nakarmić twierdząc, że musi gdzieś przelać swoje niespełnione narazie instynkty macierzyńskie ;)
W każdym bądź razie, moje Kochanie jest kochane, opiekuńcze i troskliwe. Mogę być spokojny jeśli chodzi o opiekę, bo jestem w dobrych rękach.
Szkoda, że moja choroba wymusiła zmianę naszych planów. Możliwe, że moje Słoneczko będzie musiało wrócić do Łodzi samotnie, a ja albo dołączę do Niej w ciągu kilku dni, albo zobaczymy się dopiero gdy wróci do stolicy. Mam jednak nadzieję, że mój stan poprawi się na tyle, że rozłąka nie będzie konieczna.
Dodaj komentarz