• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

The last unicorn

Strony

  • info
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Linki

  • A - Moje Kochane Słoneczko
    • On_The_Edge
  • B - Czytam regularnie
    • Ambi
    • Cicicada
    • innam
    • M!lla
    • Madziulllka
    • Moje

Archiwum

  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004

Najnowsze wpisy


< 1 2 3 ... 17 18 >

# 350

Nawet nie czytając publikacji Kępińskiego, prędzej dopatrywałbym się nerwicy neurastenicznej niż złej woli w działaniu.

btw: to, że przez moje rozkojarzenie i zapominalstwo przepadła spora część Jaśka ubranek pozostaje nadal bezsprzeczne, tylko ja naprawdę chciałbym poznać przyczynę.

28 kwietnia 2009   Komentarze (1)

# 349

Dzisiaj spacerując z Jaśkiem po powrocie z pracy doceniłem użytkowanie samochodu służbowego. Poza bardzo oczywistymi i przyziemnymi korzyściami, jak większy bagażnik czy mniejsze zużycie paliwa, jest coś więcej... coś głębszego.

Rano mam więcej czasu, więc mogę spokojnie przywitać nowy dzień z Jaśkiem i pożegnać się idąc do pracy, patrząc jak słodko uśmiecha się do mnie.
Po powrocie z pracy mam czas, żeby szybko zrobić zakupy i wyjść z synem na spacer, zanim jeszcze zapadnie zmierzch.
Mogę z żoną w końcu spokojnie posiedzieć, zjeść obiad, popacerować, spotykając Ją w parku z Jaśkiem gdy wracam z pracy.
BYĆ z Nimi, a nie tylko obok nich.

Łącznie to niby 1,5 godziny każdego dnia... 90 skromnych minut... A przecież tyle dzięki temu mogę zobaczyć, mogę obserwować Jaśka każdego dnia, dłużej się z nim śmiać, dłużej go przytulać, patrzeć jak się rozwija...

Kiedyś kilka czy kilkanaście minut nie stanowiło dla mnie wielkiej różnicy. Już nawet gdy Słoneczko było w szpitalu, każda minuta nie była dla mnie tak cenna jak jest teraz, albo byłem zbyt padnięty by o tym w ogóle myśleć. Teraz wszystko ma inny wymiar.

Normalnie dobrobyt... psychiczny.

17 marca 2009   Komentarze (6)

# 348

Moja rodzinka... 2 Najukochańsze Skarby.

05 lutego 2009   Komentarze (6)

# 347

Pierwsze wspólne Święta za nami. Spędzone Teściów w ciszy i spokoju, z przerwami na kilka "nalotów" rodziny i sąsiadek celem obejrzenia i zachwycania się naszym synem :)

Malec nadal ogranicza się do jedzenia, sadzenia śmierdzących kupek i spania, jedynie z tym ostatnim czasami gorzej. Źle sypia późnym wieczorem, czasami nie może zasnąć od 22 do 1-2 w nocy. Możliwe, że zaczęły się tak znienawidzone przez wszystkich rodziców kolki.

Z niecierpliwością czekamy kiedy zacznie bardziej świadomie reagować na otoczenie. Narazie jesteśmy na etapie patrzenia na osoby w pobliżu i w kierunku skąd dobiegają intensywne dźwięki. Przynajmniej tak nam się wydaje :)

Za kilka dni koniec laby, trzeba będzie wrócić do starego rozkładu dnia - dom-praca-sklep-dom, wszystko w trybie ekspresowym... bo teraz kiedy znajomi pytają o powód pośpiechu mówiąc "gdzie się tak spieszysz? Dzieci Ci w domu płaczą?" odpowiedź brzmi - "owszem, tak!" :) I jestem z tego powodu zajebiście szczęśliwym człowiekiem.

30 grudnia 2008   Komentarze (4)

# 346

Ciekawe co pierwsze się skończy: moja siła, zdrowie czy cierpliwość...

Kobieta, która panikuje, szuka problemów gdzie ich nie ma, a do tego kiedy coś sobie wbije do głowy nie można tego wybić (np. że właśnie dzisiaj wyjdzie ze szpitala), jest ciężkie do zniesienia. Jak pomóc? Przecież Jej nie wyniosę. Wiem, że Jej ciężko, mnie też, ale skoro już są w szpitalu, pod ręką lekarzy i pielęgniarek to lepiej żeby zrobili wszystko za jednym razem (badania w sensie) niż potem jeździć po lekarzach i szpitalach z małym.

03 grudnia 2008   Komentarze (6)

# 345

Cesarka. 2.9 kg, 53 cm, 10 p. Apgar

30 listopada 2008   Komentarze (8)

# 344

Wczoraj pompa z oksytocyną. Dzisiaj żel z prostaglandyną. Trudne słowo.

Niech się zatem dzieje.

28 listopada 2008   Komentarze (4)

# 343

Jutro Sloneczko ma test oksytocynowy. Nie bardzo wiem czego sie spodziewać i co może się wydarzyć, dlatego mocno trzymajcie kciuki.

26 listopada 2008   Komentarze (1)

# 342

Szpitalny tydzień za nami. Dom-praca-szpital-dom. Kiedy wychodze - jest JESZCZE ciemno. Kiedy wracam JUZ jest ciemno... Za to rano i wieczorem tak samo zimno.
Cisnienie wysokie Sloneczko ma nadal, choc nikt nie wie dlaczego. KTG na szczescie prawidlowe, USG prawidlowe, cala reszta w zasadzie tez jakos przejdzie.
Jesli samo nic sie nie zadzieje, do konca 37. tygodnia ja przetrzymaja (czyli 8 dni jeszcze) i potem moze beda wywolywac porod (oksytocyna czy inne swinstwo). Tak czy inaczej - generalnie nastawiam sie na placz dziecka w ciagu okolo tygodnia. Czasem sni mi sie Jasiek, chociaz nie bardzo wiem jak bedzie wygladac... Kiedy patrze na jego pokoik niemal slysze jego glosik, czuje zapach... Widze go oczyma wyobrazni lezacego w kolysce przygrywajacej mu do snu...

Chociaz zdaje sobie sprawe, jak wiele zmieni jego obecnosc, to tak naprawde... nie moge sie tego momentu doczekac. Chociaz wiem, ze bedzie ciezko, moze nawet bardzo ciezko. Ze czasu bedzie malo, albo nawet mniej. Mniej niz teraz znaczy sie. Jego jeden usmiech bedzie w stanie zrekompensowac wiele... Ale poki co czekac trzeba. Cierpliwie. Chociaz Sloneczko ma juz serdecznie dosc, musimy oboje czekac cierpliwie na odpowiedni moment. Lekarze musza zadecydowac, kiedy on nadejdzie...

btw: "dawny" Ksiaze pisal dluzsze notki, bo czasu mial wiecej, a jego jedynym przyjacielem byl wtedy komputer, a powiernikiem sekretow - Wy...

24 listopada 2008   Komentarze (1)

# 341

Zrobiłem pranie, rozwiesiłem. W pustym mieszkaniu tylko wiatr świszcze po kątach, a przez okno księżyc spogląda na moją postać snującą się po domu. Martwą ciszę przeszywa monotonny dźwięk wiatraków w komputerze.

Za każdym razem, gdy nadchodzi taki moment, jeszcze bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak puste bez Niej byłoby moje życie. Dzięki Niej (no, z moją małą pomocą :P) nasze życie dopełni, bo mam nadzieję, że nie wypełni... mały człowieczek. Syn. To brzmi dumnie.

A przecież kiedyś mieszkałem sam, moja mała pustelnia była... miejscem, do którego chciałem wracać. Teraz najchętniej snułbym się po mieście, aż do rozpoczęcia godzin odwiedzin, ale niestety - w pracy mogliby nie wykazać pełnego zrozumienia dla moich potrzeb :)

Dzisiejsze badanie ktg zakończyło się przyspieszonym o jeden dzień pobytem w szpitalu. To nic, że wiedzieliśmy, że jutro mamy się stawić zgodnie ze skierowaniem.
Ten jeden dzień wywołał tyle Jej łez i stresu, niepotrzebnego zresztą... Bo nie spakowana, bo nie kupione kilka rzeczy. Niby drobnostki, a jednak...
Drobnostki, bo z dzieciaczkiem wszystko w porządku, wyniki badań jak najbardziej ok, poza ciśnieniem przyszłej mamy, które nadal utrzymuje się na wysokim poziomie. Nie wiadomo ile to potrwa, ale pewne jest jedno - właście rozpoczął się ostatni etap w drodze do dziecka.

Osoby, które czytały i pamiętają co nieco z moich starych (a jakże...) notek, mogą dostrzec pewne podobieństwo... Pewien subtelny dzwięk, który się z nich wydobywa...
Słyszycie...? To samotność... Oby do jutra.

16 listopada 2008   Komentarze (5)

# 340

Jakiś tydzień temu mieliśmy ostatnie zajęcia ze "szkoły rodzenia". Za jakiś miesiąc egzamin. Praktyczny :)

Do wielkiego finału pozostało coraz mniej czasu. Czas biegnie niesłychanie szybko i ciągle ma się wrażenie, że przygotowania jeszcze w lesie. Graty z pokoju nie wywiezione, łóżeczko nie złożone, komoda nadal czeka do odebrania w sklepie, kołyska w pudełku leży gdzieś w mieszkaniu.

Ten weekend zgodnie z planem jest momentem, kiedy przygotowania nabiorą konkretnego kształtu i meble zajmą swoje miejsce... Skręcimy wózek, kołyskę i będziemy dalej czekać... na Jaśka... z niecierpliwością :)

06 listopada 2008   Komentarze (1)

# 339

Nerwy mi puszczają kiedy ludzie zamiast odrobinę chociaż się wysilić intelektualnie, włożyć chociaż odrobinę wysiłku i zaangażowania, zakładają pseudo-strony pod postacią bloga. W takich sytuacjach istnienie portali typu blogi.pl przestają mieć w ogóle sens, bo zamiast integralnej w pewnym sensie społeczności, która traktuje to miejsce podobnie jak pamiętnik trzymany niegdyś w szufladzie, otrzymujemy zagubione jednostki ginące wśród tłumu pseudo-redaktorów i pismaków maści wszelakiej, opisujących gwiazdki pop, wyrażających opinie pseudo-religijne, czy przepisujące wiadomości dotyczące kierowców F1 z przeróżnych portali tematycznych. Za dużo tutaj tego "pseudo". Gdzie tutaj sens takiego postępowania? Po co to wszystko? Nie spełniacie się życiowo? Jesteście niedowartościowani? Jedno jest pewne - kompletny brak kreatywności, inicjatywy, pomysłowości widać tutaj niemal w każdym napotkanym pseudo-serwisie...

04 września 2008   Komentarze (7)

# 338

W piątek byliśmy na USG 4D... Niesamowite uczucie móc obejrzeć sobie dzieciątko w wersji trójwymiarowej... Jasio pięknie ustawił się profilem, więc widać było doskonale. To ostatni moment, kiedy mogliśmy go tak obejrzeć, potem będzie już za duży, by się zmieścić na ekranie. Już teraz to niezły byk ;)

Coraj więcej myśli chodzi mi po głowie, coraz częściej zastanawiam się nad optymalnym rozwiązaniem umeblowania pokoju, coraz baczniej obserwuję młodych rodziców na ulicach... Ciekawe jak poradzimy sobie ze Słoneczkiem w tej roli... czy nasze dziecko nie będzie tak rozpieszczone jak niektóre z nam znanych? Czy będzie grzeczne, spokojne? Czy przez ciągłe kolki nie będzie dawać nam spać? Czy może będzie małym aniołkiem, śpiącym spokojnie w swoim łóżeczku...? Czas pokaże... ale ciekawość chciałaby, aby czas do końca listopada nieco przyspieszył...

01 września 2008   Komentarze (4)

# 337

Jeśli koniecznie chcesz się dowiedzieć, co jest napisane w mojej notce, proszę zadaj sobie trud i kliknij :P Nie mam zamiaru obnażać swoich notek przed niezainteresowanymi...

W zeszły w-end widziałem największą i w zasadzie najpiękniejszą burzę w swoim życiu. Sekwencje błysków i serie grzmotów łączące się w jeden, długi, przeraźliwy nieco dźwięk...

Z informacji nt. fasolki - jest tam pępowina, która się trzęsie. Jest tam też coś, co się nie trzęsie i może to być fiforek :) Miejmy nadzieję, że lekarz ma rację, inaczej dziewczynka może być bardzo niezadowolona, że od pewnego czasu mówimy do niej "Jaś" :D

18 sierpnia 2008   Komentarze (6)

# 336

Zapowiada się przyjemny w-end w lesie... nad jeziorem... w niedalekim sąsiedztwie żubrów... Nie mogę się doczekać :)

24 lipca 2008   Komentarze (5)

# 335

W zasadzie minęliśmy już półmetek... Dzidzia teoretycznie wygląda jak na obrazku powyżej... odliczanie trwa. Płeć nieznana (tzn nam, bo dzidzia doskonale wie czy fiforka już ma)... Pępowina niestety póki co zasłania wszystko...

22 lipca 2008   Komentarze (2)

# 334

Czas pędzi nieubłaganie. Jeszcze w pamięci ślub, wesele, podróż na Cypr, a już trzeba przyzwyczaić się do codzienności, wiecznie gdzieś pędząc i miotając się między pracą, a domem...

Prawdą jest to, co często można usłyszeć od młodych par z krótkim stażem - "chcielibyśmy to powtórzyć". Fantastyczna zabawa i towarzyszące temu uczucie, którego nie potrafię do końca nazwać. Może euforia...? Potem błogie lenistwo w obfitującym w jedzenie i drinki hotelu, wśród pięknych krajobrazów. Niezmiernie ciężko jest wrócić do szarego miasta, które nie jest w stanie zaoferować nawet małej części tego, co jeszcze niedawno mieliśmy na wyciągnięcie ręki.

Do tego wszystkiego towarzysząca mi cały czas świadomość zbliżającego się momentu bycia ojcem... przedziwne uczucie. Wewnętrzny konflikt - z jednej strony niezmierna radość - w końcu rodzicielstwo to coś niezwykłego i wyjątkowego, a z drugiej strony olbrzymi ciężar - albowiem mam świadomość olbrzymiej odpowiedzialności, która już w zasadzie na mnie spoczywa, oto bowiem mam RODZINĘ, za którą odpowiadam. Którą muszę się opiekować, utrzymać, zapewnić wszystko to, czego potrzebuje. Dać dziecku to, czego sam nie miałem będąc dzieckiem.

Na koniec coś nieco bardziej optymistycznego, z przymrużeniem oka ;)
W końcu będę mógł usprawiedliwić i uzasadnić zakup klocków Lego, Lego Technics, Brainstorm, kolejki, zdalnie sterowanego modelu helikoptera i sterty gier planszowych :P Oczywiście też dziecko musi się z kimś bawić, a przecież nikt nie nadaje się do tego lepiej niż tatuś :P

14 lipca 2008   Komentarze (7)

# 333

Podróż poślubna wypadła lepiej niż dobrze, czyli w sumie tak jak powinna :) To były najlepsze wakacje mojego życia. Piekną pogoda, cudowne krajobrazy, drinki i napoje w cenie, a do tego jedzenie od 7.30 do 23... Plan dnia standardowo wyglądał tak: śniadanie, opalanie + drink, basen, opalanie + drink, lunch, opalanie + drink, basen, odpoczynek w pokoju, obiadokolacja, drinki na tarasie i słuchanie występów animatorów lub gra w karty na balkonie... Poza tym oczywiście 2 wycieczki safari, jeden rejs żaglowcem i samodzielne zwiedzanie miasta Pafos. Mała próbka (naprawdę mała, bo zdjęć mamy z wycieczki ponad 700) jest poniżej...

      

22 czerwca 2008   Komentarze (5)

# 332

No i już po wszystkim. Ślub udany, ksiądz na luzie, organista i chórzystka na poziomie... Goście także dopisali... Samochód idealnie pod kolor (nawet w kwiaciarni byli pod wrażeniem całej kompozycji :)). Pierwszy taniec w zasadzie zatańczony w całości + bonusowe tango na oczepinach (w zamian za buta panny młodej). Zabawa do białego rana (dosłownie...). Kiedy przed 6. kładłem się spać po prostu padałem na pysk. Ale wszystko chyba było ok i goście też byli zadowoleni. Teraz pozostaje spakować się przed podróżą poślubną i ruszyć na podbój Cypru. Dłuższa relacja po powrocie ;) Bywajcie!

02 czerwca 2008   Komentarze (3)

# 331 HBT

Życie jest ... piękne / do dupy*.

(* - niepotrzebne skreślić)

Powtarzane coraz częściej "jesteś debilem, idiotą, nieszczęściem tego świata, nic nie umiesz, jesteś bezwartościowy, a ślub z Tobą biorę tylko dlatego, że lepsi są już zajęci" może sugerować, że Ona naprawdę tak myśli. Całe szczęście, że nie będzie się musiała długo ze mną męczyć...

16 maja 2008   Komentarze (5)
< 1 2 3 ... 17 18 >
Ksiaze | Blogi