# 349
Dzisiaj spacerując z Jaśkiem po powrocie z pracy doceniłem użytkowanie samochodu służbowego. Poza bardzo oczywistymi i przyziemnymi korzyściami, jak większy bagażnik czy mniejsze zużycie paliwa, jest coś więcej... coś głębszego.
Rano mam więcej czasu, więc mogę spokojnie przywitać nowy dzień z Jaśkiem i pożegnać się idąc do pracy, patrząc jak słodko uśmiecha się do mnie.
Po powrocie z pracy mam czas, żeby szybko zrobić zakupy i wyjść z synem na spacer, zanim jeszcze zapadnie zmierzch.
Mogę z żoną w końcu spokojnie posiedzieć, zjeść obiad, popacerować, spotykając Ją w parku z Jaśkiem gdy wracam z pracy.
BYĆ z Nimi, a nie tylko obok nich.
Łącznie to niby 1,5 godziny każdego dnia... 90 skromnych minut... A przecież tyle dzięki temu mogę zobaczyć, mogę obserwować Jaśka każdego dnia, dłużej się z nim śmiać, dłużej go przytulać, patrzeć jak się rozwija...
Kiedyś kilka czy kilkanaście minut nie stanowiło dla mnie wielkiej różnicy. Już nawet gdy Słoneczko było w szpitalu, każda minuta nie była dla mnie tak cenna jak jest teraz, albo byłem zbyt padnięty by o tym w ogóle myśleć. Teraz wszystko ma inny wymiar.
Normalnie dobrobyt... psychiczny.
Dodaj komentarz