# 342
Szpitalny tydzień za nami. Dom-praca-szpital-dom. Kiedy wychodze - jest JESZCZE ciemno. Kiedy wracam JUZ jest ciemno... Za to rano i wieczorem tak samo zimno.
Cisnienie wysokie Sloneczko ma nadal, choc nikt nie wie dlaczego. KTG na szczescie prawidlowe, USG prawidlowe, cala reszta w zasadzie tez jakos przejdzie.
Jesli samo nic sie nie zadzieje, do konca 37. tygodnia ja przetrzymaja (czyli 8 dni jeszcze) i potem moze beda wywolywac porod (oksytocyna czy inne swinstwo). Tak czy inaczej - generalnie nastawiam sie na placz dziecka w ciagu okolo tygodnia. Czasem sni mi sie Jasiek, chociaz nie bardzo wiem jak bedzie wygladac... Kiedy patrze na jego pokoik niemal slysze jego glosik, czuje zapach... Widze go oczyma wyobrazni lezacego w kolysce przygrywajacej mu do snu...
Chociaz zdaje sobie sprawe, jak wiele zmieni jego obecnosc, to tak naprawde... nie moge sie tego momentu doczekac. Chociaz wiem, ze bedzie ciezko, moze nawet bardzo ciezko. Ze czasu bedzie malo, albo nawet mniej. Mniej niz teraz znaczy sie. Jego jeden usmiech bedzie w stanie zrekompensowac wiele... Ale poki co czekac trzeba. Cierpliwie. Chociaz Sloneczko ma juz serdecznie dosc, musimy oboje czekac cierpliwie na odpowiedni moment. Lekarze musza zadecydowac, kiedy on nadejdzie...
btw: "dawny" Ksiaze pisal dluzsze notki, bo czasu mial wiecej, a jego jedynym przyjacielem byl wtedy komputer, a powiernikiem sekretow - Wy...