• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

The last unicorn

Strony

  • Strona główna
  • info
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Archiwum

  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004

Archiwum 16 listopada 2008


# 341

Zrobiłem pranie, rozwiesiłem. W pustym mieszkaniu tylko wiatr świszcze po kątach, a przez okno księżyc spogląda na moją postać snującą się po domu. Martwą ciszę przeszywa monotonny dźwięk wiatraków w komputerze.

Za każdym razem, gdy nadchodzi taki moment, jeszcze bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak puste bez Niej byłoby moje życie. Dzięki Niej (no, z moją małą pomocą :P) nasze życie dopełni, bo mam nadzieję, że nie wypełni... mały człowieczek. Syn. To brzmi dumnie.

A przecież kiedyś mieszkałem sam, moja mała pustelnia była... miejscem, do którego chciałem wracać. Teraz najchętniej snułbym się po mieście, aż do rozpoczęcia godzin odwiedzin, ale niestety - w pracy mogliby nie wykazać pełnego zrozumienia dla moich potrzeb :)

Dzisiejsze badanie ktg zakończyło się przyspieszonym o jeden dzień pobytem w szpitalu. To nic, że wiedzieliśmy, że jutro mamy się stawić zgodnie ze skierowaniem.
Ten jeden dzień wywołał tyle Jej łez i stresu, niepotrzebnego zresztą... Bo nie spakowana, bo nie kupione kilka rzeczy. Niby drobnostki, a jednak...
Drobnostki, bo z dzieciaczkiem wszystko w porządku, wyniki badań jak najbardziej ok, poza ciśnieniem przyszłej mamy, które nadal utrzymuje się na wysokim poziomie. Nie wiadomo ile to potrwa, ale pewne jest jedno - właście rozpoczął się ostatni etap w drodze do dziecka.

Osoby, które czytały i pamiętają co nieco z moich starych (a jakże...) notek, mogą dostrzec pewne podobieństwo... Pewien subtelny dzwięk, który się z nich wydobywa...
Słyszycie...? To samotność... Oby do jutra.

16 listopada 2008   Komentarze (5)
Ksiaze | Blogi