# 311
Infekcja prawie zwalczona. Od wczoraj w pracy. Oczywiście kompletny sajgon, bo wprawdzie ludzi niezastąpionych nie ma, tyle tylko, że nikomu pracować za innych się nie chce. Tym o to sposobem mam masę spraw do załatwienia "na wczoraj", albo raczej na "3 tygodnie temu", bo wtedy urop zacząłem.
Szykuje się jeszcze do tego kolejny wyjazd służbowy. Tym razem do kraju, w którym ludzie szprechają (od niem. sprechen - przyp. autora). Mnóstwo ludzi w jednym miejscu i dużo hałasu. Targi w Hanowerze. Nie wiadomo czy będziemy mieć załatwiony nocleg, bo póki co szefostwo nic znaleźć nie może. Jakby co, mam nadzieję, że siedzenia na dworcu będą wygodne.
Z przyjemniejszych rzeczy siostrzeniec poprosił żebym nauczył go grać w kręgle :D Jakbym niby sam dobrze umiał :P (tzn nie jest źle, ale jakoś nigdy nie wygrywam). W czwartek zatem będę przeprowadzać szkolenie. Ha! Są jeszcze jacyś chętni? :)