• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

The last unicorn

Strony

  • Strona główna
  • info
  • Księga gości

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Archiwum

  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004

Archiwum 08 października 2006


# 269

Od dłuższego czasu nie napisałem nic na łamach bloga, czas więc to nadrobić.

Powodem, dla którego od ponad miesiąca nie było żadnej notki jest... a jakże - PRACA. Ale może wszystko po kolei.

Na początku września zacząłem pracę w dziale handlowym jednej z firm, która zajmuje się sprzedażą maszyn do obróbki plastycznej blach i rur. Podjęcie tej pracy wiązało się z niemal  natychmiastowym wyjazdem do... Turcji. To był wielki stres dla kogoś, kto wcześniej nie miał okazji być na dłużej poza granicami kraju.

Na lotnisku - tłumy ludzi, czego zresztą się spodziewałem. Kolejki do odprawy. Start - wrażenie bardzo pozytywne - fajnie wgniata w fotel ;) Obsługa bardzo miła, ale jedzenie takie sobie. Jakaś buła i makaron z... tak naprawdę nie wiadomo z czym.

Lądowanie w Istambule. Lotnisko gigantyczne. Okęcie, które jest w końcu jednym z większych w Polsce, może się schować. Tam terminal lotów krajowych jest większy niż u nas całość. Bagaż się nie zgubił - dobry znak :) Kolejka po wizę, kolejka do odprawy celnej. Jazda taksówką, która po mieście mknie 120 km/h. Klakson, którego tamtejsi kierowcy używają do wszystkiego - "chcę skręcać", "jedź szybciej", "uważaj", "dziękuję", czy jako inne mniej cenzuralne słowa ;) Nocleg w hotelu z widokiem na morze (hotel po jednej stronie ulicy, a po drugiej od razu wybrzeże...). Jedzenie, które do gustu mi nie przypadło - niemal wszystko z baraniny.

Wizyta na olbrzmich (to słowo pojawi się jeszcze co najmniej kilka razy) targach maszynowych TATEF. Taksówkarze, którzy z targów na lotnisko nie chcą zawieźć, bo za blisko. Szaleńcza jazda w 7 osób samochodem osobowym (dobrze jest być chudym). Wizyta w terminalu lotów krajowych - prawie spóźniliśmy się na samolot. Lot bardzo udany, obsługa bardzo dobra, jedzenie lepsze niż na naszych liniach, szkoda tylko, że alkoholu nie podają ;)

Lądowanie w Izmirze - 3. co do wielkości mieście w Turcji, przynajmniej tak nam powiedziano (1. Istambuł, 2. Ankara, 3. Izmir, 4. Bursa). 2 dni spędzone na wizytach w fabryce (jedzenie lepsze niż w hotelu) i mieszkaniu w apartamencie na 16. piętrze na strzeżonym osiedlu. Znowu widok na morze :)

Rozpracowana w 4 osoby butelka Whiskey i przegadane 2 noce. Dużo się można w czasie takich rozmów dowiedzieć o swoich współpracownikach. Jedzenie we własnym zakresie - na szczęście w restauracjach mają drób i można zamówić kebaba drobiowego, tzw. sish-kebab (wygląda bardziej jak szaszłyk, ale inaczej przyprawiony i podany). Opuszczenie Izmiru, kilkugodzinna jazda autobusem do Bursy. Autobus z obsługą - napoje, posiłek, itp. Jak w samolocie po prostu :) Dworce autobusowe też olbrzymie. Transport samochodowy jest w Turcji rozbudowany.

Wizyty w kolejnej fabryce, nocleg w hotelu, pogadanka z barmanem, który częstuje turecką wódką w zamian za polską... no i oczywiście PRAWDZIWY iskender kebab (tak w ogóle to w Bursie żył człowiek który kebaba "wymyślił" - Iskender Efendi). Nie jest zły, ale jednak bardziej smakuje mi z kurczaka.

Potem podróż promem do Istambułu (tłumy ludzi, chaos przy wsiadaniu i wysiadaniu - trzeba uważać na samochody. Wizyta w Grand Bazaar, usiłowanie dostania się wieczorem do Pałacu Topkapi. Wrażenie robi Meczet Błękitny i Hagia Sophia - obecnie 2 najbardziej znane meczety. Poranna podróż na lotnisko, nerwowa atmosfera (gdyby nie opóźnienie, nie zdążylibyśmy...) i wreszcie lot z powrotem do domu. Na pokładzie alkohol, ciepły posiłek (i to smaczny ;)) i miła obsługa... A na Okęciu moje Kochanie oczekujące na mój powrót. Następne 2 dni to czas kiedy wreszcie mogliśmy nacieszyć się sobą ;)

A teraz... w pracy przygotowywanie ofert, wysyłanie do klientów, przygotowywanie prezentacji i szkolenia dla pozostałych pracowników działu handlowego. Do tego jazdy na kursie na kat. B, usilne próby pisania pracy mgr i taka zwykła nasza... codzienność :)

08 października 2006   Komentarze (5)
Ksiaze | Blogi