# 224
"I took a walk around the world to ease my troubled mind,
I left my body laying somewhere in the sands of time..."
[3 doors down - Kryptonite]
...Święta spędził głównie z Jej rodziną - tą bliższą i tą dalszą. Spotkanie z obcymi w znacznej mierze ludźmi było dla niego sporym stresem, ale kiedy już było po wszystkim, kiedy już siedział w domu, doszedł do wniosku, że jednak było warto. Było miło, przyjemnie, świątecznie. Swobodna atmosfera, luźne rozmowy.
Ze swoją rodziną w te Święta miał kiepski kontakt. Tylko do jednej z sióstr pojechał na chwilę w Wigilię żeby złożyć życzenia i wręczyć kilka prezentów, a potem odwiedził ją jeszcze razem ze swoim Słoneczkiem w drugi dzień Świąt.
W każde kolejne Święta przypomina sobie jednak o tym co było kiedyś... odczuwa silniej brak kilku osób... Żadne Święta nie będą do końca radosne. "Brakuje mi Was..." - myśli sobie. Może z czasem ten brak stanie się mniej odczuwalny... ale za to w jego miejsce przyjdą kolejne, bo czas mija nieubłaganie i jeśli tylko będzie mu dane pożyć jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, odchodzić zaczną kolejne bliskie mu osoby... i ta świadomość w każdej podniosłej chwili, w każdej chwili ważnej w jego życiu, daje o sobie znać...
"Święta minęły za szybko" - myślał sobie czasami. Nie zdążył jeszcze solidnie odpocząć, a już wróciły obowiązki. Znowu pozmywać, posprzątać, robić projekty... Nie chciało mu się. Bardzo. Ale w końcu nie było wyjścia - miał coś do zrobienia i nie było chętnych aby zrobić to za niego. Postanowił więc zakończyć pisanie kolejnej notki i udać się do sklepu po wątróbkę dla kota...
c.d.n.