# 199
Szum morza, piekące słońce, dźwięk fal uderzających o sopockie molo. Ciepła woda, piękna pogoda, dzikie tłumy na „monciaku” i my gdzieś tam, wśród tłumu. Opalający się, spacerujący po plaży, popijający zimne piwko i zajadający smażoną rybkę z frytkami. W tle opener festiwal, na którym nie byliśmy, ale który dało się odczuć nawet na naszym polu namiotowym. Kilkadziesiąt namiotów rozbitych w dzień otwarcia imprezy, a zwiniętych dzień po jej zakończeniu.
Podsumowanie? Warto było. Chociaż moje Kochanie nabawiło się problemów z kolanem i spacery pod koniec pobytu były raczej katorgą, a nie przyjemnością. Ale to był nasz wyjazd, nasze wspólne chwile i nasza jest opalenizna ;)