# 165
To było najdłuższe 10 dni w historii naszej znajomości... Tęsknota, tęsknota i jeszcze raz tęsknota. Ale moje Kochanie już jest tutaj. Razem byliśmy na małych zakupach, urządziliśmy sobie mały spacer, bo autobus nie przyjeżdzał długo, przez co mieliśmy rozgrzewkę przed naszą wyprawą ;)
Zaopatrzyłem się w odpowiednie buty, całkiem fajne, wygodne i niezbyt drogie :)
A moje Słoneczko już wydaje znajome, nieprzeciętne dzwięki typu "piku piku pingu pingu". Rety, nie sądziłem że tak bardzo będzie mi tego brakować :) Ciekawe po jakim czasie wszystko wróci do normy i będę na Nią dziwnie spoglądać gdy zacznie tak wydziwiać :D