"Zabij mnie, nim ona to zrobi..."
Postanowiłem, w ramach testu, kolejną notkę napisać w nieco innym stylu... Serdecznie proszę o opinie, który sposób opisywania wydarzeń bardziej się Wam podoba :) Pozdrawiam.
Godzina 9:00 rano. Otwieram powoli oczy i spoglądam na okno - znowu pada... Rozlega się dziwne bzyczenie. Patrzę na biurko, po którym ucieka mój telefon komórkowy. SMS od siostrzenicy. Fragment: "Cześć misiu, co porabiasz? Pewnie nudzisz sie w domu :P Kiedy idziesz do szkoły?". Pierwsza myśl: "a co to jest szkoła...? A już wiem. Kiedyś widziałem na zdjęciach." :] Nie mogę jej tak napisać, bo się będzie denerwować, że ona siedzi w szkole, a ja leżę w łóżku i nie mam zamiaru z niego wychodzić na dłużej jeszcze przez godzinę. Zgodnie z prawdą odpisuję: "zaczynam 4 października. miłego dnia. papa.". Na tym kończy się moja aktywność ;)
Wstaję godzinę później, włączam komputer. Czas sprawdzić pocztę i kilka innych rzeczy... :) Potem śniadanie :] Chrupkie pieczywo z miodem... mmm... to co misie lubią najbardziej ;) Siostra siedzi ze mną w kuchni. Rozmawiamy. O jedzeniu, o aparacie fotograficznym, o pogodzie. O wszystkim po kolei ;) Po śniadaniu czas się ogolić, bo siostra stwierdziła, że wyglądam jak zbój... Ogoliłem się, wyszykowałem do wyjścia. Idę na górę, zobaczyć czy ona i szwagier są gotowi. Gdzie tam... Szwagier stwierdza, że za pięć minut mamy wychodzić i idzie się szykować. Zaczynam się śmiać. Myślę "5 minut dla kobiety na wyszykowanie się?" Uwierzę jak zobaczę :> Siostra rozumie powód mojego śmiechu i pyta, czy chcę się założyć, że za 5 minut będzie gotowa do wyjścia. Niby, nauczony doświadczeniem, powinienem się założyć, ale... dobrze, że tego nie zrobiłem. Kobiety naprawdę są nieobliczalne ;)
Jedziemy do sklepu. Zmierzam w kierunku gabloty z aparatami. Widzę oba aparaty, które miałem upatrzone. Który wybrać? Może zapytam pracownika tego działu? Przychodzi facet, który wygląda jakby się zgubił. Pyta czy może mi w czymś pomóc. Szok. Myślałem, że zapyta o drogę do wyjścia... Cóż, na wszelki wypadek zadaję pytanie: "czym różni się ten aparat od tamtego?". Gość spogląda na kartecznki z opisami umieszczone w gablocie i mówi mi to, co mogę z nich sam wyczytać: "ten jest nowszym modelem i jest droższy". Rozbrajające. Mówię "A ha, dziękuję" próbując opanować śmiech. Chociaż może powinienem płakać? Niee... to nie ja jestem kierownikiem tego sklepu... ;)
Siostra ze szwagrem pojawiają się w końcu w pobliżu - robili swoje zakupy. Podjąłem decyzję co do aparatu. Oczywiście okazało się, że nie ma już na składzie kart pamięci do tego aparatu :( Muszę kupić w innym sklepie. Ale to może jutro... Idziemy do kas. Płacimy. Wychodzimy.
W domu wyjmuję zawartość pudełka. Rozkładam płachtę papieru pt. "skrócona instrukcja obsługi". Nawet nie czytam tekstu - z obrazków wynika wszystko co mi jest potrzebne. Włączam aparat i zaczynam pstrykać fotki. Wrażenia: fotki całkiem fajne, niezła lampa błyskowa, stanowczo za mała karta pamięci w zestawie :/
Czas rozesłać kilka zdjęć... potem obiad i znowu komputer - szablonik, gadu-gadu... standard :)