# 217
Wspomnienia, zarówno te w miarę nowe, jak i te sięgające dzieciństwa... Powracają w różnych momentach, czasami najmniej spodziewanych. Czasami przywołują je słowa przez kogoś wypowiedziane, czasami jakiś przechodzień przypadkowo zauważony, a choć trochę podobny. Miejsca, w których z powodu powrotu na „stare śmieci” teraz znowu bywam. Sklepy, w których niegdyś bywałem. Ulice i ścieżki, którymi kiedyś chodziłem... Park, w którym kiedyś spędzałem niemal każdy weekend. Mieszkanie, w którym mieszkałem przez całe niemal swoje życie... z Nimi. Wracają obrazy, sceny, słowa niegdyś wypowiedziane... Nawet przypadkowo usłyszane zdanie z głupiej polskiej telenoweli, które akurat z Nimi się kojarzy.
Wszystko to wraca na moment... Na krótką chwilę odbywam swoją małą podróż w czasie. Znowu jestem małym chłopcem biegającym po podwórku, innym razem jestem uczniem podstawówki, który z wielką niechęcią wstaje rano do szkoły, a jeszcze innym razem – młodzieńcem, na własnej skórze odczuwającym konflikt pokoleń i narzekającym na brak zrozumienia...
Nie jest najgorzej, jeśli wracają tylko dobre wspomnienia... ale zdarza się, że wracają także te złe i cały bagaż nieprzyjemnych doświadczeń...
Pamiętam i chcę pamiętać, ale... pamięć ta sprawia, że na każdym niemal kroku czuję Ich brak. Zresztą nie tylko Ich...
Żadna z sióstr nie dzwoni... Ja od czasu do czasu się odezwę, ale nie pada nawet pytanie jak się czujemy i czy wszystko w porządku... Z dalszą rodziną kontakt się urwał... Czuję się trochę osamotniony... Wiem, że jest moje Słoneczko, że jest Jej rodzina, ale... brakuje mi tej mojej... Przykro się robi, gdy człowiek uświadamia sobie, że tak naprawdę nie ma kogo zaprosić na urodziny, imieniny, czy chociażby ślub, który też gdzieś tam głowie też jest obmyślany... Pozostaje chyba tylko przyzwyczaić się do tego stanu rzeczy... Tylko ile to potrwa, o ile to w ogóle możliwe...?
Dodaj komentarz