# 212
Dzisiejszego dnia na pewno nie mozna zaliczyc do udanych. Planowalismy wyjechac z Warszawy o 11. Wyjechalismy przed 14, a podróż do Łodzi zajęła bagatela 4 h. Powód? Najpierw kiedy rano zawieźliśmy do mnie na wydział pliki z moim projektem, okazało się, że płyta CD nie działa. Trzeba było wrócić do domu, nagrać jeszcze raz i zawieźć ponownie. Na miejscu musiałem czekać przez 1,5 h aż nadejdzie moja kolej na konsultacje. Kiedy w końcu wyruszyliśmy w drogę, najpierw staliśmy w korku w Warszawie, potem w McDonald's do którego podjechaliśmy nie można było płacić kartą, a gotówki nie mieliśmy, aby następnie przez kilkanaście km jechać w potwornym korku, bo fragment szosy nr 8 jest przebudowywany... W końcu dotarliśmy na miejsce, ale ciarki mnie przechodzą kiedy myślę o drodze powrotnej...
Teraz coś z rzeczy przyjemnych. Mamy za sobą naszą pierwszą noc w "naszym magicznym domu". Co prawda sypialnia jest jedynym pokojem, w którym da się mieszkać, ale to nam wystarczyło :) Poza tym składanie łóżka przy użyciu starego, zniszczonego śrubokręta jest bardzo wyczerpujące. Na szczęście łazienka i kuchnia są w stanie zdatnym do użytku, pościel kupiliśmy, jedzenie też... :) Tylko po szampana musiałem się przejść do sklepu :) Fajnie było, tylko łóżko strasznie skrzypi... ;) Mam nadzieję, że sąsiedzi nas nie znienawidzą ;)
Dodaj komentarz