# 138
Jest wtorek... Minął weekend. Jeden z najwspanialszych jakie dotąd razem spędziliśmy. Beztroski i błogi. Może nie do końca... Musiałem dwa razy wyciągnąć moje Kochanie do siebie na wydział - strasznie się tam wynudziła bidulka. Minął też poniedziałek. Walentynki. Byliśmy w kinie, potem wróciliśmy do mnie na kolację. Oczywiście udało mi się bardzo sprawnie popsuć magiczną atmosferę - nie mogłem otworzyć wina, bo nie mam porządnego korkociągu... chlip chlip. Już wiem, co muszę kupić :)
W ciągu tych kilku dni moje Słoneczko poznało moje siostrzenice i chłopaka jednej z nich... Razem zjedliśmy obiad, potem podrzucili nas do kina... Mam nadzieję, że się Jej podobało i jest zadowolona :)
A dzisiaj jedziemy do Łodzi. Razem. Po raz pierwszy będziemy przemieszczać się razem na tej trasie. W piątek i sobotę czeka nas powtórka z rozrywki. A potem po weekendzie... aż wolę o tym nie myśleć :/
Dodaj komentarz